Pukał do losu drzwi
Choć wszystko krzyczało w nim
Pozwalał nakrywać sie
A upokorzenie jego otaczało mnie
Zakleciami ochronnymi
Nie musiałam sie modlić
Niedostepne nie wiem czym jest
Jestem œwiatłem jestem snem
Małym palcem u nogi twej
A wielcy œwiata na usługach mych
Mam spokojn¹ linie czoła
A ciało zdrowe jest
Biał¹ suknie, sznur bursztynów
Buty nosze z mchu
Moja radoœć niczym nie zm¹cona
Moja radoœć niczym nie zm¹cona
Moja radoœć niczym nie zm¹cona
Moja radoœć niczym nie zm¹cona
Jedyny podmiot zdarzeń ja
Jedyny podmiot zdarzeń ja
Jedyny podmiot zdarzeń ja
Jedyny podmiot zdarzeń ja
Wczoraj anioł rzekł nie
Ciemna gwiazda nad głow¹ m¹
Mam star¹ pomarszczon¹ twarz
I strasze dygotem r¹k
Peka we mnie owoc strachu
Znowu modle sie
Stopy krwawi¹
Jestem brudem pod paznokciem twym
I chciałabym być niewidzialna
I chciałabym być niewidzialna
I chciałabym być niewidzialna
I chciałabym być niewidzialna
Anioł stróż opuœcił mnie
Anioł stróż opuœcił mnie
Anioł stróż opuœcił mnie
Anioł stróż opuœcił mnie