Baal Ravenlock i Les grali w Behemoth po kilka lat, ale bezpośrednio spotkali się tylko na jednej płycie „Grom”. Zaraz po odejściu tego pierwszego z zespołu, postanowili założyć własną hordę, którą nazwali Hell-Born. Jeszcze w tym samym, 1996 roku począł się pierwszy owoc żywota ich zatytułowany po prostu „Hell-Born”.
Hell-Born od początku skłaniał się ku death metalowi, choć jest to death metal podszyty czarną barwą. „Hell-Born” jest demem, które zawiera cztery własne utwory plus cover Destruction „Antichrist”. Zostało wydane przez Pagan Records. Na tej podstawie można się przekonać o możliwościach zespołu, chociaż efekt nie jest do końca zadowalający. Mam tu na myśli głównie brzmienie, a w szczególności chodzi mi o wokal. Jest zbyt głośny w stosunku do całości i topornie unosi się nad muzyką. Brakuje spójności między nim, a gitarami. W dodatku jest taki wręcz mówiony i sprawia wrażenie strasznie drętwego.
Myślę, że jeżeli chodzi o brzmienie, to trochę brakuje również instrumentom, lecz tu jest już znacznie lepiej. Hell-Born pokazuje się jako zespół bezkompromisowy tworząc muzykę ciężką i agresywną. Riffy i solówki są bogato doprawione perkusyjnymi blastami, a bluźniercze teksty dopełniają całości. Na scenie pojawił się nowy, groźny podmiot, na razie jako poboczny projekt. Les oprócz gry w Behemoth wciąż był zaangażowany w swój drugi zespół Damnation. Hell-Born jednak przetrwał i się rozwinął, z czasem stając się głównym narzędziem zbrodni tego duetu.
Tracklista:
1. Inverted
2. Hellraiser
3. Those Are Dead But Shall Rise
4. Merciless Onslaught
5. Antichrist (Destruction cover)
Wydawca: Pagan Records (1996)
Ocena szkolna: 4-
leprosy : Przecież takapela zawsze była "kwadratowa". III liga z krótkimi przeb...