Jeśli ktoś mnie kiedyś oświeci i powie "What of kind of Goth I am?", będę mu za to... dozgonnie wdzięczna. Tak ostatnio zaszyłam sie w moim pokoju i zaczęłam grzebać w szafie z ubraniami, tak gmerajac w jej przestrzeniach natknęłam się na czarną aksamitną suknię z gorsetem i pomyślałam sobie o niej, gotycka... No właśnie, czym więc właściwie jest ten ten cały "gotyk"...?
Nie umiem podać innej logiczniejszej definicji oprócz tej, którą znalazłam w Wielkiej Encyklopedii Oxfordu (w moim mniemaniu goth albo czujesz, albo nie), która podaje: "goth - ruch młodzieżowy, który narodził się w Anglii pod koniec lat 70. XX w. Jego członkowie, często zafascynowani wampiryzmem, nosili czarne, dramatyczne stroje i czarno-biały makijaż. Zespoły wykonujące muzykę goth, syntezatorową, złowieszczą i wibrującą z tekstami manifestującymi złość i gniew, np. The Cure i Siouxsie And The Banshees". Chyba byłoby to obraźliwe dla niektórych zespołów np. Negative. Wiele osób zapewne wyśmieje mnie i powie, że Negative to nie gotik. Otóż, jest, czyż zespół grajacy na takim sztandarowo gotyckim festiwalu jak M'era Luna nie można nazwac już gotyckim? Lotnisko w Hildesheim co rok, mniej wiecej o tej samej porze roku w sierpniu robi się czarne od napływu gothów z różnych stron swiata, chcących zaspokoic swoje gotyckie popędy sluchaniem swoich gotyckich zespołów. Closterkeller, Tiamat, Nightwish, Sui Generis Umbra i jeszcze wiele innych zespołów noszących nalepkę "goth" mogłabym wymienic dziesiątki... Choć tak się różnią...Ale czy można zdefiniować "gothic", czy też - że tak spolszczę: "gotyk"? Chyba nie, jest tyle odłamów goth że sama się już pogubiłam, dostaję spazmow jak slyszę tekst: "What kind of goth you are?" - moją odpowiedzią jest: nie wiem! Ktokolwiek chętny dałby mi szansę dowiedzieć się czy jest np. period goth, angry goth, punk goth, czy może... giltter goth. A wszystkie te nazwy przejawiają się u ich wyznawców inaczej. Wszystko co ekscentryczne okazuje się być nagle ni stąd, ni zowąd gothyckie. Za gotkę uważana być może dziewczyna skrząca się brokatem, ubrana jedynie w różową bieliznę i pluszowe, królicze uszka; na załączonym przykładzie widzimy, jak szerokie możliwości adaptacyjne wykształciło pojęcie „mroku”. Bo wszystko, co gotyckie, jest naturalnie mrrrroczne. Przebywając na różnej maści festiwalach i koncertach trącających gotykiem, wyszukując w internecie wszystkiego, co "gotyckie", przegladając oferty najróżniejszych goth shopów, doszłam do olśniewającego wniosku, ze goth kieruje się odczuciami czysto estetycznymi. Mroczno estetycznymi... czarne glany, czarne paznokcie, zniszczone farbowaniem czarne wlosy, czarny makijaż, ale niekoniecznie, gothem może być posiadaczka różowiutkiej lateksowej torebeczki najeżonej ćwiekami. Nie próbuję wcale udowodnić, ze różowa torebeczka nie jest wystarczająco mroczna, żeby zostać nazwaną gotycką, po prostu gubię się powoli w tym gothic świecie.
Goci są estetami w każdym calu. Jeszcze nie widziałam gotha zaniedbanego, choć nie rzadko wychudzonego i bladego. (Ville Valo o Mige: "Mige jest za gruby, żeby być gotykowcem"), nawet goci płci męskiej malują swe twarze na kształt Brandona Lee w The Crow, czy Daniego z Cradle Of Filth. Na Kaina, czasem trudno jest odróżnic faceta goth lolity od dziewczyny tak samo goth "lolitowej". Ale prawdopodobnie o to chodzi, choć mój kumpel (nie goth) zbulwersował się widokiem Manny z Malice Mizera i oświadczył, że mam mu go więcej nie pokazywać. Ale czy Manna jest mniej męski od gotha ubranego w skórę i zalatującego siarką na kilometr? Nie sądzę. Ale zostawmy to.
Gotyckie powieści, mroczne teksty piosenek, śmierć, cmentarze, gotyckie kościoły, pełnia księżyca, wampiry, które są zresztą materiałem na osobny felieton. Wiele rzeczy jest gotyckich... widzialam na Wave Gothic Treffen pewnego kolesia przebranego za Draculę, zajadającego hot-doga, z którego radośnie spływała mu z kącika ust porcja ketchupu. Widocznie koleś uznał to za mocno gotyckie, bo nie sięgnąl po chusteczkę. Laska o rubensowskich kształtach ubrana w petit lolit spódniczkę uważa się za gotycką. Ale nie chcę ich tu teraz krytykować, każdy ma inne pojęcie estetyzmu.
Goci, śmiem wysunąć taką spekulację, wywodzą sie z mniej lub bardziej prostej linii od punków, choć ta linia jest czasem bardzo zawiła i kręta... Ćwieki, wygolone esy-floresy na głowie, ciężkie buty, wyzywający image, ale jest również wiele aspektow różniących obie grupy (subkultury); np. wyżej wymieniona dbałość o wygląd, chociaż zostałabym ukamieniowana przez niektórych punków za to stwierdzenie, które jest dla nich krzywdzące. Wybaczcie, nie was mialam na mysli.
Dlaczego wzięłam określenie "subkultura" w nawias? Ponieważ żadna subkultura nie chce się do nich przyznać... takie jest moje zdanie. Ja jednak tak po zastanowieniu określam gothic jako subkulturę, W Polsce można spokojnie już o tym powiedzieć. Każde dziecko wie, ze Polska wódka i gotykiem stoi. W Niemczech goth jest jak religia, a w Ameryce to trend w modzie, bez jakiegokolwiek zastanowienia nad sensem czarnego makijażu i glanów.
Tak podsumowując ten felieton, to napisałam tu wiele rzeczy z perspektywy osoby niebędącej gothem. A nie wiem, czy mogę się tak nazwać, nie wiedząc, co to tak naprawdę jest. Niemniej, gotyk jest piękny ze swoimi mrocznymi sprawami. Może kiedyś zagłębię się dość głęboko w treść dylematu coporannego: ubrać czarną czerń, czy szarą czerń... i będę siebie mogła nazwać gothem z prawdziwego zdarzenia. Podobno trzeba to czuć w środku; ten mrok, a może gdzieś w sercu głęboko mam zalążek czysto esencjonalnego gotha, tylko muszę go w pełni rozwinąć. Trzymajcie kciuki, żeby mi się udało tego dokonać...
P.S.: W niniejszej pracy nie chciałam nikogo obrazić ani zrobić czegokolwiek negatywnego, napisałam to, co myslę.
AbrimaaL : Ponad 6 lat minęło od mojego komentarza i wciąż próbuję odpowied...
Vammp : "Podobno trzeba to czuć w środku; ten mrok (...)" Nie "podobno". Tak jes...
Harlequin : Dawać kisiel !!!! :) to zakrawa na pornografie ;)