Ileż to jest kapel, które miały w sobie ogromny potencjał, a którym nie dane było zostać w pełni docenionym? Na pewno bez liku. Patrząc na rodzimą scenę deathmetalową od początków jej istnienia w gruncie rzeczy bardzo niewielu formacjom udało się odegrać bardziej znaczącą rolę na rynku. Mimo to nazwy pokroju Dies Irae, Devilyn, Enter Chaos czy Damnation są w jakiś sposób kojarzone. Czy jednak ktoś kojarzy gdański Ghost? Zapewne niewielu. A szkoda, bo jedyny album tej formacji zatytułowany "The Lost Of Mercy" to w moim odczuciu jedna z najlepszych rodzimych pozycji w tym gatunku.
Zanim jednak album ujrzał światło dzienne, grupa wydała aż cztery demówki, aby w końcu trafić pod skrzydła (nie)chlubnego Loud Out, które po raz wtóry nie odważyło się wypuścić płyty w większych nakładzie, ze względu na spory zastój w gatunku. Biznes niestety wziął górę nad muzycznymi wartościami i niestety niewielu miało okazję zapoznać się z tą bardzo mocną pozycją.Ghost dostarczył dziesięć deathmetalowych kompozycji okraszonych fantastycznym brzmieniem. Sama zaś muzyka może tylko wywoływać banana na mordach miłośników tego nurtu. Jak może być inaczej, jeśli głównymi inspiracjami dla tego kwintetu byli panowie z Morbid Angel i Bolt Thrower. Przede wszystkim materiał brzmi niesłychanie jak na tamte czasy organicznie i mięsiście. Intensywne, niejednokrotne i bardzo selektywne riffy, w połączeniu z iście "morbidowymi" przyspieszeniami musi robić wrażenie. Te są jeszcze większe, gdy grupa zwalnia tempo - wtedy możemy usłyszeć kwintesencję kunsztu artystycznego tej formacji.
Utwory nie należą do specjalnie skomplikowanych, gdyż są zbudowane na niewielkiej ilości motywów. Usłyszymy tu jednak wystarczającą porcje soczystych riffów i pysznych solówek, oraz uraczymy odpowiednią ilość zmian tempa, aby uznać to wydawnictwo za wartościowe w swojej kategorii. Pewne obiekcie można mieć do growlingu, który jest bardzo głęboki i nieczytelny - z jednej strony dodaje on tej muzyce brutalności, ale z drugiej wprowadza element monotonii. Jest to jednak jedyna rzeczy na"The Lost Of Mercy", która budzi moje wątpliwości.
Jedyny album tej zapomnianej formacji na pewno zalicza się do tych perełek, które trzeba poznać. Niestety kolekcjonerzy mogą zgrzytać zębami, gdyż album jest bardzo ciężko dostępny i osiąga bardzo wysokie ceny. Jeśli jednak miałbym wskazać jakaś rodzimą "perłę z lamusa", którą trzeba koniecznie odkopać, to byłoby właśnie "The Lost Of Mercy". Dzieło to może nie wybitne, ale bardzo dobre.
Tracklista:
01. Alien
02. King Of Darkness
03. Bestial Rites
04. Cross Of Stone
05. Extreme Reality
06. Flag Of Shadow Master
07. Morbid Game
08. Anthem Of Vengeance
09. The Day After
10. Fight For Your World
Wydawca: Loud Out (1994)
zsamot : Ma to ktoś na mp3/flac? Kurcze warto by zrobić kącik wymiany starych p...