Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Blog :

Geniusz

   Jak zwykle, kiedy przychodzi do rozmowy o tytułowym "geniuszu" pojawiają się spory i polemiki związane z gustami. 
  
   Mam to gdzieś!

   Powiem teraz kilka słów o tym, co dla mnie jest geniuszem i nie obchodzi mnie to, co kto inny uważa za przejaw tegoż zjawiska. Dla jednych będzie to Chopin, dla innych Robbie Williams a dla mnie...

   Mindrot; nieistniejący już niestety zespół amerykański, który uraczył mnie tylko dwiema pełnometrażowymi płytami. Nieznana nazwa, prawda? Pierwszy raz dzięki zupełnemu przypadkowi, nieświadomy tego co robię zakupiłem kasetę Dawning owej formacji spod lady w 1996 roku. Nudna jak flaki z olejem okładka nie zniechęciła mnie, szesnastoletniego wyrostka, który chłonął wówczas wszystko, co sygnowane było jako "metal". Po przejściach związanych z Metallica, Slayer, czy nawet Type o Negative wszystko mogło być dla mnie dobre. Bez wyrobionego gustu, byle dalej, mroczniej i bardziej plugawie.
   Cóż to było za zdziwienie, kiedy usłyszałem właśnie Mindrot! Co to jest?! Raz napieprzają jak starzy deathmetalowcy, żeby po trzydziestosekundowym blaście zapodać kawałek ciepłych klusek balladowych, po których tempo perkusji obniza się do 10 uderzeń na minutę a gitary podają takie doły, że struny wiszą chyba na podłodze. A już po chwili powrót, przeskok, zmiana rytmu, przejście z czystego wokalu na growl, blast, ale z odwróconą perkusją do siekących jak żyleta riffów... Można by tak w kółko, bo 53 minuty płyty Dawning to uczta dla ducha! Muzyka, przez duże "M". Zgwałcone i pomieszane konwencje nie dają się zaszufladkować do tej pory! Od zakupu tej kasety (obecnie mam oryginalna płytę) minęło prawie 11 lat, a ja wciąż jej słucham z dużą częstotliwością, chociaż w mojej płytotece jest ponad 4 tysiące krążków!

   Geniusz!

   Ved Buens Ende; nie zapomnę do dzisiaj dnia 6 listopada 1996 roku, kiedy wysupłałem 9 zł na Mystic Art - pierwszy nr magazynu, z którego okładki spoglądały nieznane mi wówczas pomalowane gęby. Ale darmowa płytka w gazecie! Czadzik! Przywykły do thrash i death metalu obcując z dźwiękami zgoła innymi czułem się dziwnie zaniepokojony, zagubiony. 13 chyba numer na tym składaku to Autumn Leaves. Nie przypuszczałem, że może byc coś bardziej powalonego od "Lotu nad Kukułczym Gniazdem" ale jednak okazało się, że jest! Za chwilę licencyjna kaseta w moim jamniku i kolejny szok! Tak niesamowicie popieprzonej, zakręconej muzyki nie słyszałem nigdy! I nawet po tych niemal 11 latach nie doszukałem się dźwięków równie psychodelicznych.

   Inne przykłady geniuszu? - Anathema - Eternity, Satyricon - Nemesis Divina, Arcturus - Aspera Hiems Symfonia, Cradle of Filth - Vempire, Mayhem - De Mysteriis Dom Sathanas, Mysticum - In the Streams of Inferno... i jeszcze kilka innych.

   Dla mnie pojęcie geniuszu jest takie: w niektórych, bardzo sporadycznych przypadkach zespoły po nagraniu genialnej płyty powinny przestać istnieć. Emperor rozpadł się nie w porę, bo po genialnym Anthems to the Welkin at Dusk wydał jeszcze dwa badziewne albumy. Immortal podobnie, po Damned in Black powinni się usunąć ze sceny a nie tworzyc "pożegnalną", żenującą Sons of Northern Darkness. Opeth dla przykładu, moim zdaniem mają jeszcze swoją genialną płytę przed sobą, chociaż boski Morningrise był bardzo blisko osiągnięcia tego statusu. Limbonic Art nie powinni wydawać The Ultimate Death Worship, który zabrudził mi obraz tej kiczowatej, ale świetnej zarazem kapeli.

   Niewiele przykładów, ale mam nadzieję obrazowych. 

  Wiadomo jednak, czasy się zmieniają, wszystko idzie do przodu i to, co kiedyś rajcowało z biegiem lat albo przestało, albo wręcz zrobiło sie śmieszne. Ale na tym właśńie polega geniusz, że coś nie zestarzeje sie nigdy!

   Kiedyś napisałem recenzję Paradise Lost płyty o tym samym tytule. Konkluzją całości było stwierdzenie, że za lat 10 czy 15 nikt nie będzie o tej płycie pamiętał, a pomimo upływu czasu wielbiciele brytyjczyków i fani dobrej muzyki w ogóle, będą pamiętali i nadal podziwiali kultowy Gothic czy mroczny i tajemniczy Icon.

   Na tym jak dla mnie polega właśnie geniusz.

   Patrząc tak na to co napisałem nasuwa mi się temat nowego wpisu, który zaanonsuję teraz dając do myślenia czytelnikom moim szanownym a i mnie również: dlaczego większość wymienionych przeze mnie zespołów są to projekty stare, sprzed conajmniej 10 i więcej lat?

   Zostawiam to sobie na następny raz...
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły