Niby jest późno i ciemno, ale i tak jest upał. Niby gnuśno i muliście, ale tyle tu żywotnego rock and rolla, że i tak się można spocić. To Death Denied wydobywa ze swojej trzeciej płyty „Through Water, Through Flames” wszystko, co charakterystyczne i najlepsze w southern metalu. W zasnutej dymem stylistyce znajdzie się więc i przy czym poskakać i poleżeć, ciężko opadając z sił w pełnym południowym słońcu. Jest też co wypić, zapalić i już nie powiem co jeszcze. Jak to w rock and rollu.
Ten basowy ciężar w brzmieniu jest tu takim elementem rozpoznawczym. Czasem czuję się jak mucha w smole, tylko, że z pomocą gitar łatwo mi jest tą smołę rozbełtać i sprawić, że, mimo oblepiającego mnie szlamu, czuję się wyjątkowo lekko. Na przykład taki „Carnage” to numer petarda, podobnie zresztą jak następujący po nim „The Machine”. Ale to tylko przykłady. Na całej płycie pełno jest świetnego grania, natomiast wokalnie najbardziej wyróżniają się „Lesser Deamons” i „Concrete Cathedrals”. Jest więc i co sobie ponucić. Tutaj jednak mam taką jedną małą uwagę. O ile muzycznie jest naprawdę bardzo dobrze, to nie są to hity na miarę „The Plague Doctor” i „Funeral Pyre”.
Bardziej rozciągniętym utworem jest „Celestial Choir”. Jest wolniejszy, ale nie należy się go bać, bo gitary dbają o to, żeby i tu sporo się działo. Stawkę zamyka zaś, najdłuższy i najwolniejszy, klekoczący basem i nieco psychodeliczny „Nocturnal”, który na koniec serwuje solówkę na saksofonie, a potem znajduje jeszcze chwilę, żeby się rozkręcić.
Z rzeczy ważnych to pamiętajcie, żeby nigdy nie ufać księdzu, bo ksiądz to szuja i zawsze chce tylko was oszukać. I mefedronu lepiej też nie bierzcie. Podobno tylko polski rząd ma skład gorszy od niego:)
Tracklista:
01. The Apostate Soul
02. High Priestess Of Down Low
03. Lesser Daemons
04. Carnage
05. The Machine
06. Behind The Surreal
07. Smoke, Soot and Solitude
08. Concrete Cathedrals
09. Celestial Choir
10. Nocturnal
Wydawca: Sacrophagus Records (2022)
Ocena szkolna: 5-