Raj zamienił się w piekło
Powstały światy nieznane
Bez imion.
Przechylając kielich
Na sobie płaszcz
Twojej skóry nałożony
Krew spływająca po moim czole.
Przy nogach deszczowa kałuża
Zamienia się w wino
Ja na krzyżu
Chcąc się uśmiechnąć
Wargi mi gniją język także
Powoli członki opadają w przestrzeń
Zamieniając się w kruki czarne
Błogim milczeniem odlatując.
I podeszłaś do moich stóp
Łzy opadające na ziemie
Tworzyły uliczkę z czarnych kamieni
Jam wstał i podreptał i czas już mnie nie dogoni.