Niestety muzyka zawarta na krążku nie potwierdziła oczekiwań. Zestaw dziewięciu niemalże identycznych utworów pozbawionych mocy okazuje się być rozczarowaniem. Jedna wielka łupanina, instrumenty brzmiące płasko, pozbawione pogłosu i perfidny schematyzm nie wróżą niczego dobrego.
Powstał album bardziej poukładany i klarowny, ale ta dzicz obecna na
debiucie zniknęła kompletnie. Muzycy odrywają beznamiętnie swoje
partie, które i tak do wyszukanych nie należą. Muzyka epatuje prostotą
i prymitywizmem kompletnie pozbawionym werwy. Nie znajduję na tym
krążku ani jednego elementu, który mógłby się podobać słuchaczowi. Po
raz drugi otrzymaliśmy krążek niestrawny dla przeciętnego słuchacza.„Butchered at birth” pokazuje zespół dreptający w miejscu, niepróbujący urozmaicać swojej muzyki. Skostniały schematyzm tego albumu oraz sama struktura utworów nie zachęcają do zapoznania się z tym krążkiem. Ciężko mówić jest tutaj o harmoniach, o technice, zespół jawi się jako grupa marnych kompozytorów i przeciętnych instrumentalistów. Jedyny pozytywny aspekt jaki dostrzegam, to że formacja skrystalizowała swój styl, który wbrew pozorom jest ciężki do podrobienia.
Wydawca: Metal Blade (1991)
Harlequin : Co Ty gadasz :P ?! Przecież brzmie "Butchered" jest totalnie płaskie i pozba...
Psycho : czasem kiedy przełączam z jednego kawałka kanibali na drugi mam wra...