Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Relacje :

Blindead, Tides From Nebula - Eskulap, Poznań (11.12.2009)

W końcu jakiś większy gig dopisał w Poznaniu w weekend - na Eskulapowej scenie 11 grudnia miały stanąć w kolejności: gdyński skład Broken Betty, odnoszący coraz większe sukcesy w muzycznym światku warszawski Tides From Nebula oraz niekwestionowany lider polskiego sludge metalu - zespół Blindead. Zespół, który już od dekady daje się poznać jako wykonawca niekonwencjonalnego, mocnego grania, a do swoich doświadczeń może zaliczyć supportowanie takich tuzów eksperymentalnego metalu jak Neurosis czy Cult Of Luna.
Ostatnio wybitnie prześladuje mnie pech co do wyczucia początku imprez - wcześniej ominął mnie pierwszy support przed Isis, teraz zaś klub zarządził początek występu Broken Betty nadzwyczaj punktualnie, gdyż w momencie mojego przybycia do Eskulapa na scenie instalowali się już sprawnie Tides From Nebula. Nie umknęło mi jednak wiele, gdyż gdynianie wykonali zaledwie ponoć trzy utwory i musieli ustąpić miejsca kolejnej grupie, jako że cały gig odbywał się pod niesamowitą presją czasu (ale o tym później).

Warszawskie "Mgławice" było mi dane oglądać i słuchać już po raz drugi w ciągu kilku miesięcy. Fakt ten oczywiście zaliczam do pozytywnych wrażeń, ponieważ formacja swoją grą zawsze buduje ten charakterystyczny dla post-rocka, kosmiczny klimat, który wciąga z każdą nutą swojego gitarowego zgiełku przeplatanego atmosferycznymi wstawkami. Nie inaczej było i tego wieczoru, a zespół wydawał się czuć na scenie pewniej aniżeli na koncercie wrześniowym przed Caspian i God Is An Astronaut, czego wyrazem były bardziej ekspresyjne zachowania muzyków podczas występu. Istna instrumentalna uczta dla uszu, trwająca około minut czterdziestu. Zapełniły ją utwory z debiutanckiego krążka "Aura", zatem mogliśmy usłyszeć znowu "It Takes More Than One Kind Of Telescope To See The Light", "Tragedy Of Joseph Merrick" czy otwierające album "Shall We?".

Jednak nawet TFN musieli posłusznie zejść ze sceny, bowiem czas organizatorów (i tylko ich...) naglił, tak więc na tle psychodelicznej wizualizacji pojawili się finalnie muzycy z Blindead. Pierwsze uderzenie i od razu odczuć można było moc ciężkiego brzmienia gitar, podrasowanego elektroniką. Repertuar tego wieczoru, tak jak na całej grudniowej trasie zespołu, zdominowały kompozycje z ostatniej płyty "Autoscopia / Murder In Phazes", jak też z  mini albumu "Impulse" z 2009 roku, z którego utworem tytułowym gdynianie zainaugurowali swój poznański występ. Kolejno usłyszeliśmy: "Between", "Distant Earths", "Phaze I: Enlightenment", "Phaze II: Symmetry", "Phaze I: Abyss" oraz "Drug Disorder".

Podczas całego czasu trwania koncertu przez salę przelewała się moshująca masa głów, wtórująca oczywiście tym ze sceny. Do kontekstu nie pasował mi jedynie "pan od elektroniki", który niczym DJ na imprezie podnosił w górę jedną rękę ruchem w stylu "Jazda, jazda!". Ale może to tylko subiektywne moje wrażenie...

Czas czasem, więc po ostatnim planowym numerze muzycy Blindead udali się w kierunku wyjścia, co spowodowało nagłą reakcję sprzeciwu publiczności, nie takiej znów licznej tego wieczoru, ale o wystarczającej sile perswazji. Na bis panowie z Blindead zaserwowali utwór "Phaze III: Blood Bond", a także nieodgadniony niestety przeze mnie cover. Brzmienie moim skromnym zdaniem dopisało, szczególnie swoją mocą; także wizualizacje doskonale wkomponowały się w płynącą ze sceny muzykę. Jako że był to mój pierwszy kontakt z Blindead na żywo - uważam, że zagrali na poziomie, wykorzystując swój miażdżący potencjał, który wprowadził w ruch wirowy powietrze wypełniające eskulapową salę. Jedyne do czego mogę się doczepić to trochę zbyt monotonny materiał w kontekście całości, za to w 100% spójny i konsekwentny. Tak to jest, że czasem plusy stają się minusami i na odwrót.

Koniec jednak musiał nadejść już wkrótce i też nadszedł nieubłagalnie - pech chciał, że tego wieczoru w klubie odbywać się miała również impreza związana z występem bodajże East West Rockers, czyli klimatów zgoła odmiennych. Wprowadziło to niepotrzebny pośpiech od samego początku, poza tym kto to słyszał zamykać koncerty piątkowe o godzinie 22:00...

P.S. Na zupełny już koniec niespodzianka - tym razem nie będzie w tej relacji nic o eskulapowych trunkach! Nic o fatalnym piwie polewanym do nieestetycznych i giętkich plastikowych kubków! Jako że ręce w tym temacie już dawno opadły, przemilczę.

http://www.darkplanet.pl/gallery/photo/85384
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Fotorelacja

Blindead - Fotorelacja

Podobne artykuły