"Idąc cmentarną aleją szukam ciebie mój przyjacielu"
Dla Małej stało się to motto jej życia, od kiedy straciła najlepszego przyjaciela. Mateusz był uzależniony od heroiny. Przytłoczyło go zbyt wiele sytuacji przez co celowo przedawkował...
Jednak Mała w to nie wierzy. Od jego śmierci obwinia siebie o jego śmierć.
Mam na imię... A nie ważne. Mówią mi Mała... Więc i dla ciebie też nią być mogę. A chce opisać moją historię, tą najbardziej dla mnie bolesną.
To było dwa lata temu. Zerwał ze mną chłopak, dowiedziałam się że jestem w ciąży, a na domiar złego mój przyjaciel koniecznie chciał jak najszybciej się spotkać. Dostałam sms'a "przyjdź najszybciej jak możesz, chce się pożegnać". Musiałam jednak pozmywać naczynia... Przez domowe obowiązki spóźniłam się raptem piętnaście minut.
Mateusz leżał na podłodze. Głowę miał opartą o łóżko, ramiona opadały bezwładnie. Obok jego bioder leżała pusta strzykawka, widocznie przed chwilą odrzucona po podaniu narkotyku. Połamane 30-letnie skrzypce dodawały całemu obrazowi tragizmu, krzyknęłam do jego babci, on już miał powoli drgawki... Zdążył wyszeptać "nie bierz tego gówna" a potem już nie mógł nic powiedzieć... Wyglądał jakby miał atak padaczki, ale nietypowej... zbyt luźnej jeśli o mięśnie chodzi.. Pogotowie nie zdążyło.
Przybyli po to by spisać akt zgonu..
A ja wciąż myślę, czy gdybym się bardziej pospieszyła, czy mogłabym go powstrzymać...
Tydzień po jego śmierci potknęłam się na schodach w moim liceum.. Upadłam, a właściwie spadłam z tych schodów, co skończyło się poronieniem...
A potem... pół roku później mało nie zabiłam przyjaciółki... może jestem potworem