Co takiego może być w niewielkim miasteczku Halifax, że to właśnie tam narodziły dwie pierwsze i największe legendy gothic/doom metalu? W ślad za Paradise Lost na powierzchnię wypłynął drugi wielki talent, który szybko dołączył do wspomnianych stając się współprekursorem i klasykiem gatunku. Trzeba pamiętać, że My Dying Bride jest zespołem młodszym, swoją pierwszą płytę nagrali w 1992 roku, kiedy Paradise Lost, miał już za sobą pierwszy etap i wydawał właśnie „Shades Of God”. Wcześniej były dwie demówki, ale jakby dla nadgonienia straconego czasu panowie we wspomnianym 1992 roku wypuścili aż dwa oficjalne materiały, najpierw debiutując EPką „Symphoniare Infernus Et Spera Emporium”, a następnie pełnym albumem „As The Flower Withers”.
zsamot : Mogę podzielić powyższe zdanie, prócz oceny "For.., która wg mnie...
jedras666 : Ja nigdy nie potrafiłem przekonać się do tej płyty. Zawsze mnie drażn...
To niesamowite jak zespół może rozwinąć się przez jeden rok. Wydane w 1992 roku „Shades Of God” jest albumem o wiele dojrzalszym od “Gothic” i lepszym pod każdym względem. Ponura, grobowa atmosfera zmieniła się w rockową przebojowość, zachowując jednak swój nostalgiczny klimat. Wyszło z tego dzieło niesamowite, prekursorskie i nowoczesne.
oki : dla mnie Paradise Lost był zespołem wyjątkowym. Dzisiejsze dokonania...
rob1708 : PARADISE LOST MOJA WIARA I ZYCIEM ten napis miałeś na myśli............
zsamot : Doceniam wpływ tego krążka, ale powiem szczerze- wolę Gothic i Ic...
Paradise Lost był wielkim zespołem już przed „Icon”. „Shades Of God” to była płyta, która o kilka długości wyprzedziła wszystko co do tej pory wyszło w bardziej klimatycznej odmianie metalu. „Icon” idzie jeszcze dalej. Kompozycje są jeszcze bardziej rockowe, wokale czyste, a cały album wyniósł zespół na jeszcze wyższe pokłady doskonałości. Znowu niesamowity rozwój, znowu kolosalna zmiana klimatu i znowu dzieło wybitne, będące prekursorem swoich wartości i wzorem dla następnych pokoleń, a najbardziej zaskakujące jest to, że te wszystkie wielkie płyty wychodziły raptem rok po roku.
WUJAS : Też byłem na Paradise Lost w 1995 i też to bardzo dobrze wspominam....
oki : Icon > Shades Of God >>>>>>>>> Draconian Times. nadal nie wiem, co ludzie s...
Harlequin : Icon > Shades Of God >>>>>>>>> Draconian Times. nadal nie wiem, co ludzie s...
Po takiej płycie jak „Tragic Idol” pewnie dużo osób z niecierpliwością czekało żeby zobaczyć czy Paradise Lost utrzyma wysoką formę również na żywo. Myślę, że po koncercie nikt nie mógł być zawiedziony. Soen to nazwa nic mi wcześniej nie mówiąca, jednak gdy dowiedziałem się, że na basie pogrywa tam legendarny Steve DiGiorgio moja ciekawość znacznie wzrosła. Niestety gdy wszedłem do Progresji i koncert właśnie się rozpoczął, od razu zwróciłem uwagę, że ten młodzieniec z długimi dredami to nie jest on. I choć grał naprawdę nieźle i zmieniał gitarę z czterostrunowej na sześcio i odwrotnie to pewien niedosyt pozostał.