Dziwne są koleje płyty „Killing Machine”, gdyż w Stanach Zjednoczonych ukazała się ona kilka miesięcy później niż w Europie i to w dodatku pod tytułem „Hell Bent For Leather”. Z jednej strony wprowadza to małe zamieszanie w dyskografii Judas Priest, z drugiej jest mobilizujące dla kolekcjonerów, tym bardziej, że wersja amerykańska jest bogatsza o cover zespołu Fleetwood Mac. Przyznam też, że mimo tytułu, który widnieje w recenzji, tak naprawdę piszę właśnie o tym wydaniu, które kupiłem będąc w USA. Muzyka jednak tu i tu jest taka sama, podobnie jak okładka.
Większość nawet tych najsłynniejszych, zespołów długo pracuje na swoje sukcesy. Wydają kolejne, coraz lepsze płyty, by przebić się do mediów i jak największego grona słuchaczy. Metalliki ta sytuacja nie dotyczyła. Metallica był wielka od zawsze. Istniała ledwo dwa lata, wcześniej wydała jedno demo i nagrała jedną z najważniejszych i największych płyt w historii metalu.
Harlequin : Z perspektywy czasu stwierdzam, że najbardziej lubie własnie "Ride The...
JancioWodnik : Cytując klasyka: "Metalica to się na pierwszej płycie skończyła" ;P
DEMONEMOON : Pomijajac wyborny thrashing madness tego dziela.Anesthesia to monstrualny dr...
black_gothic : $ głosy na 3 dni festiwalu, jest niezle.A ja każdego dnia znajdę coś dl...
SolitaryAngel : W piątek zdecydowanie najlepsze kapele tylko, dlaczego akurat w piątek; /...
Teufel : Najlepsze koncerty zdecydowanie w sobotę, ale... wszystko już widziała...
scarlet1590 : Nie ma to jak dobry rasizm muzyczny. Ale co ja tam wiem. Całkowite zelektro...
CrommCruaich : Nie za dużo tego electro znowu?? Też mam wrażenie, że proporcje są...
black_gothic : Tak , ale zespołom zapowiedziamym na piątek trzeba było zapłacić....