"Harvest Wombs" był dla Fallujhy wyłącznie przymiarką do wyższego skoku. Musieli ją wykonać, by doskonale zrozumieć swoje mocne i słabe strony i starać się zlikwidować tych drugich jak najwięcej. Ta się udała, a jak ze skokiem? "The Flesh Prevails" jest właśnie nim i zespół nie tylko skoczył bezbłędnie, to jeszcze do tego w mistrzowskim stylu.
Ci, którzy mieli (nie)szczęście przeczytać moją recenzję ostatniego "dzieła" Catharsis, zapewne pamiętają, że delikatnie mówiąc niezbyt mi podszedł(jeśli jesteście ciekawi, to piszcie a podeślę bardzo chętnie, gdyż wciąż ją trzymam). Po tak gorzkim rozczarowaniu jakim tamta grupa mnie uraczyła zacząłem szukać czegoś, co zatrze smród tamtej płyty. I całkiem niespodziewanie, niczym grom z jasnego nieba, spadła na mnie amerykańska Fallujah.
zsamot : Świetna recka. ;)