Ponad trzy lata od wydania debiutu "Every Scum Is A Straight Arrow" Straight Hate wraca ze swoim drugim pełnym albumem – „Black Sheep Parade”. Pewny siebie, okrzepnięty, głodny poszukiwań i otwierania nowych drzwi. Zespół wywodzi się z nurtu grindcore i cały czas na nim bazuje. Zachowując własny charakter, nie boi sie penetrować nowych obszarów muzycznych i stosować nieużywanych wcześniej rozwiązań.
December Moon został założony przez Robina Gravesa i Williama Sarginsona w 1992 roku, czyli w tym samym czasie, kiedy ten pierwszy dołączył do Cradle Of Filth. Zespół zawsze był duetem, a jego krótkie istnienie datuje się na środek lat dziewięćdziesiątych. W tym czasie wydali dwie demówki i album „Source Of Origin”, za sprawą fińskiej Spinefarm Records. W Polsce tematem zajął się Morbid Noizz Productions, wypuszczając materiał na kasecie.
Nie powiem, że czekałem na „Coma Of Souls”, bo jeszcze troszkę byłem za młody, ale gdy już poznałem „Extreme Aggression” to naturalną koleją rzeczy było sięgnięcie po następne, najnowsze dzieło Kreator, tym bardziej, że w początkowym okresie mojej fascynacji metalem, czyli na poczatku lat dziewięćdziesiątych, jego okładka była bardzo popularna na bluzach, koszulkach i naszywkach. Popularny był również sam Kreator. Nic dziwnego skoro udało im się powtórzyć własny sukces i nagrać płytę wielką, w zupełności dorównującą poprzedniej. Wiele osób powie, że nawet lepszą, mniejsza z tym. Uznajmy po prostu, że obie są tak samo wybitne.
Miałem dwanaście lat, gdy w sobotnie przedpołudnie szedłem na bazarek na Dołku, aby po raz drugi w życiu dokonać zakupu muzycznego. Łóżko polowe z rozłożonymi pirackimi kasetami to był fantastyczny, magiczny świat, który niesamowicie mnie pociągał. Do tej pory znałem Scorpions, Metallicę i AC/DC, a tu tyle różności i możliwości. Padło na Kreator „Extreme Aggression” i D.R.I. „Thrash Zone”. Ta pierwsza to nawet nie było wydanie Takt, ALF, czy MG, tylko jakaś zupełnie z dupy, z kompletnie pomyloną okładką, z jakimś dziwnym monsterem unoszącym się nad rozświetlonym błyskawicami miastem. Co z tego jednak, skoro wróciłem do domu, włożyłem kasetę do magnetofonu i… urwało mi głowę.
rob1708 : no niestety ....
leprosy : Top 10 thrashu bez zająknięcia, bardzo agresywna muzyka, świetne sol...
Crusm jest zespołem powołanym do życia w Londynie, ale mającym polskie korzenie. Powstał jako kontynuacja projektu The Growling Stones, który nie przetrwał właśnie z powodu emigracji większości składu. Na wyspach jednak De Ville (wokal, wcześniej również Abused Majesty i Calm Hatchery) oraz Rat King (bas, wcześniej również Cinis i Entropia) postanowili odnowić pomysł, ale już pod nowym szyldem. Efektem tego jest krótkie demo „Stench Of Decompose”. Na trzysta kopii mi przypadła ta z numerem 246.
Rotting Head to skład pochodzący z Mińska Mazowieckiego i siejący zgrozę, nie tylko w miejscowych zakamarkach, w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych. Album „Backwardness” został wydany w 1994 roku, na kasecie, a w 1997 na płycie ze zmienioną okładką i listą utworów. Ja posiadam tę pierwszą wersję produkcji tajemniczej On Line Records, dla której był to jedyny wydany tytuł.
WUJAS : W zeszłym tygodniu minąłem 2000. Około 1200 kaset i 800 płyt:)
zsamot : Swego czasu było całkiem o nich głośno. ;) Wujas, Ty masz chy...
W czerwcu, nakładem Deformeathing Production, ukazało się DVD, legendy polskiego grind, Squash Bowels. Daniem głównym jest zapis całości koncertu jaki zespół zagrał w ramach czeskiego Obscene Extreme Festiwal w 2011 roku. Dodatkowo na płycie znajdują się fragmenty koncertów z różnych miejsc w Europie z lat 2004-2007 w tym dwa również z OEF. Razem daje to istną bombę kaloryczną w wesołym klimacie sflaczałej padliny.
Brutal Truth został założony w Nowym Jorku w 1990 roku przez Danego Lilkera – byłego basistę takich zespołów jak Anthrax, Nuclear Assault i Stormtroopers Of Death. Ten zespół jednak miał być czymś znacznie bardziej ekstremalnym niż wyżej wymienione. I rzeczywiście taki był. Debiutancki album „Extreme Conditions Demand Extreme Responses” wręcz zaszokował swoją siłą i kreatywnością. Jest jedną z najlepszych, jeżeli w ogóle nie najlepszą, płytą grindcoreową jaką znam.
lord_setherial : Jak dla mnie najlepsze ich dzielo. Płyta po prostu miażdży solidnym i konk...
zsamot : Płyta magia, pierwszy raz to usłyszałem chyba w siódmej klasie na M...
Dwa lata po miażdżącym debiucie Brutal Truth po raz drugi zdruzgotał percepcję swoich słuchaczy i uraczył ich kolejną niesamowitą dawką muzycznego ekstremizmu. To co się dzieje na „Need To Control” przechodzi ludzkie pojęcie i choć taka grindcoreowa masakra to wprawdzie nie była żadna nowość, to jest coś w tej płycie co ją wyróżnia i powoduje, że jest jedną z najlepszych osiągnięć w swojej dziedzinie.
zsamot : Uwielbiam debiut, samą kapele poznałem dzięki... MTV Headbangers Bal...
Crust punk – gatunek muzyczny, z którego wywodzi się grindcore, nie jest częstym odniesieniem dla twórczości współczesnych zespołów. W porównaniu z zalewem składów grindcoreowych mało jest kapel hołdującym angielskim tradycjom, z których na początku swojej działalności czerpali twórcy muzycznej ekstremy Extreme Noise Terror i Napalm Death. Taką ścieżkę obrał pabianicki Despizer.
28 września 2013 roku odbędzie się we Wrocławiu trzecia już edycja imprezy Extreme Metal Night. Organizatorzy zapewniają, że jak co roku rozpoczną sezon koncertowy mocnym uderzeniem oraz hektolitrami piwa. W tym roku na deskach klubu Liverpool, swoje umiejętności zaprezentują: Lethal Injection - Death Metal/Metalcore (Zielona Góra), Disarm - Death Metal (Wrocław), Isurus - Old Shool Death Metal (Bielsko-Biała) oraz Dysthymia - Death/Doom Metal (Wrocław). Serwis DarkPlanet patronuje wydarzeniu.
Pierwsze na co się zwraca uwagę zapoznając się z nową płytą to okładka. A ta coś przypomina. Oj, tego pana to my skądś znamy. Czyżby powrót do starych czasów? Już od pierwszych dźwięków słychać, że tak! Od samego początku Kreator uderza starym dobrym thrash metalem i to najwyższej jakości. Co najważniejsze, tak jest do samego końca. "Violent Revolution" to jedenaście fantastycznych thrashowych kawałków i jeden gitarowy motyw, zatytułowany jako odrębny utwór. Mimo, że płyta jest długa to nie ma tu słabszych momentów. Oczywiście można sobie wybrać swoje ulubione numery ale nie można wskazać tych gorszych, niepotrzebnych. Każdy ma w sobie coś ciekawego, zazwyczaj wyróżnia się zajebistym, wpadającym w ucho refrenem.
tralalala : dla mnie najlepsza płyta kreatora klimat Deathu momentami (sekcja) ko...
zsamot : Piękny powrót, super koncerty, a do tego dobre wibracje. Płyta klasyczn...
WUJAS : A ja uważam, że w dalszej części płyty też są zajebiste hity,...
lordbeherit6666 : Moim zdaniem "Evermore Darkly" jest rewelacyjnym tworem :)"Thank Your Luck...
zsamot : Kredki grają swoje, znajdźcie drugą kapelę jak oni. Hecate Ent...
Yngwie : Nigdy nie mogłem przetrawić COF. Na pewno jest to dla mnie kapela z czoł...
DEMONEMOON : i nadawały ton ultra ekstremalnej muzie! ... którą mało kto słu...
DEMONEMOON : i nadawały ton ultra ekstremalnej muzie! ... którą mało kto słu...
DEMONEMOON : jego muzyczny geniusz jakoś do mnie nie dotarł ;) Ciezko tu mó...
lordbeherit6666 : "Darkly,Darkly Venus Aversa" to nic innego jak kawał pieprzonej ekstremalne...
Freakstranger : Fenomenalna okładka. Dla mnie najlepsza. Zgadzam się. :) Ogóln...
Ceiphied : W sumie dobry tekst : '"to jak naćpane Iron Maiden na anielskim cmentarzu". Re...