Jakiś czas temu koleżanka dała mi namiary na młody zespół, którego muzyka miała być, jak to piszą recenzenci, połączeniem stylu Artrosis i art-rocka. Jako, że twórczość Artrosis przyprawia mnie raczej o mdłości, to bardzo sceptycznie i niechętnie podszedłem do tego wydawnictwa. Posłuchałem raz … drugi … trzeci … i jeszcze żyje i nic złego się nie dzieje.