EPka Summoning „Nightshide Forests” została wydana w roku 1997, czyli w tym samym co płyta „Dol Guldur”. Jak podają wszelkie źródła, większość materiału na niej zawartego pochodzi właśnie z tej sesji i po prostu nie zmieściła się na i tak bardzo długim albumie. Stąd pomysł, aby wydać ją oddzielnie i ogłosić jako drugą część, czy też uzupełnienie. Na deser dostajemy więc cztery utwory, które niczym nie odbiegają od podstawy programowej.
Czy ja już śpię czy jeszcze jestem świadomy? W pewnym momencie może zabraknąć takiej pewności. Granica między snem a jawą jest bardzo mglista i niewyraźna kiedy słucha się muzyki Summoning. Wtopienie w bajkę następuje już przy posępnym intrze, a potem dzieją się rzeczy niezwykłe i odległe, a przecież na wyciągnięcie ręki. Niby wszystko to już było, ale na swojej czwartej płycie „Stronghold” zespół przygotował i pewne niespodzianki.
Dotychczasowa droga Summoning nieuchronnie prowadziła w coraz bardziej symfoniczne i atmosferyczne rejony, aż eksponowała w całej okazałości na swojej trzeciej płycie. „Dol Guldur” jest wkroczeniem w magiczny i odrealniony świat. Jest zupełnym zatraceniem. Podczas słuchania tej muzyki czas staje w miejscu, a myśli przenoszą się daleko, daleko do zielonych wzgórzy Śródziemia, gdzie piękno krajobrazów miesza się z nieustającą walką dobra ze złem. Złem, w którego sercu się znajdujemy.