Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Blog :

geneza-kuszenie,part II

 Tak naprawdę to straciłam już rachubę. Nie wiem ile dni już pada i dlaczego w ogóle zaczęło padać. Nie pamiętam win,które sprawiły,iż chmury ściągnęły nad pustkowia moich myśli,bo nie idzie wiosna,aby wlać wszystkie kłamstwa przestrzeni do mojego nosa. Nie zliczę skreśleń długopisem na lotnych trawach i nie skreślę pomylonych liczb na czole kwitnących w odwecie za każdy niepotrzebnie ścięty kwiat.
 Aż strach pomyśleć,co mam na spodniach,jakież one tworzą drabiny dla tych pyłków,co przelatując pod mym kroczem złapią pecha intymności,którego daje im śmierć równi pochyłej.
 Brakuje mi świeżości w takim stopniu jak światu zbywa światła. Gdyby można to było zmienić! A może ja po prostu muszę zmienić potrzeby...Bardzo mi przykro,że trafiłam nie pod te paprocie.
 Jestem epoką antykarbonu,nie mam w swych odchodach żadnych wzorków i żadnych mitów na skórze. Jedyna wybitność jaka nadarzyła się tej epoce(jak rzece zdarzają się kamienie,w najgorszym przypadku syrenki) to ja sama,przy czym zakrywam twarz,gdyż nie chcę siebie oglądać. Bycie epoką nie jest tożsame z byciem muzeum. Kto by mnie odwiedzał? Niebo znużone nocą,włóczęgowie,którym brakuje krwi,bo niebo jest pijane od ich wiecznej nocy nią właśnie? Nie chcę nieba,nie chcę nawet aniołów. Kiedy miłość umiera,one i tak przychodzą. Czy ja umrę? Bycie epoką nie oznacza bycia miłością lub w ogóle jakimkolwiek uczuciem. Kiedy uszczypnęłam się w skórę nic nie poczułam,a bynajmniej nie to,co ludzie mówią,że czują. To było chwilę temu-ale moja chwila nie istnieje. Bo ja jestem epoką i epoki są wieczne. Wieczność to brak czasu,brak punktów,brak prostej. Wieczność to brak? Łatwiej powiedzieć czym ona nie jest,niż czymże jednak jest. Wiem,to nie twoja wina-od tego jestem,byś na mnie złamał swój krwawy,pełen życia palec. Już nie wspomnę,że epoki zawsze się wytyka.
 Bo,słyszysz,ja chciałabym być inną epoką. Taką do pogłaskania i poprzytulania; taką drobną kurwą wszechświata oraz wszechboga,a nie diwą sceny wszechczasu śpiewającą w idealnej,niezmierzonej skali wszechrzeczy. I nie,epoki nie są od takiego myślenia. Są do (uuu!-)padania,bowiem są podobne istocie deszczu,o którym straciłam już rachubę...Spokojnie galopujące przez warstwowo ułożoną w przestrzeni gamę cech i wartości. Aby potem roztrzaskać się o ziemię,zamknąć koło faktem,że kontakt z nią(Ziemią) oznaczać może tylko śmierć.
 Jestem epoką. Jestem jak deszcz. Jestem wodą:

 "Najdoskonalszą substancją jest woda.
  Tylko ona mnie interesuje.
  Myślę,że Bóg chciał stworzyć wodę.
  Reszta,to kwestia zabrudzenia."- woda,Krzysztof Jaworski
                                                  
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły