Na samym początku były marzenia - wiadoma sprawa, tak zazwyczaj przecież bywa. Tak, też i było w tym przypadku. Pochodząca z Białegostoku formacja Zerova to grupa trojga ludzi, którzy swoją pasję, czyli muzykę traktują bardzo, ale to bardzo poważnie. Podejście jak najbardziej słuszne, tym bardziej, że formacja obrała sobie bardzo szlachetną dróżkę muzycznych wojaży, którą jednak do najoryginalniejszych zaliczyć nie mogę.
Umiejętne stosowanie elektroniki polega przede wszystkim na umiejętnym zachowaniu proporcji w stosunku do tradycyjnych instrumentów. Oczywiście, jeżeli chcesz być postrzegany jak zespół grający a nie odtwarzający muzykę. Zerova to kapela, która w niebezpieczny sposób balansuje na tej granicy. Na całe szczęście Adrian Jakuć-Łukaszewicz, wie co to znaczy umiar i w bardzo rozsądny sposób korzysta z całej palety pogłosów i możliwości jakie daje programowanie. Zadbał też o odpowiednie zróżnicowanie - mamy tu zarówno mocniejsze utwory, z silnej eksponowanym rytmem, jak i bardziej melodyjne. Tych drugich jest mniej. Można, tylko żałować, że Paweł Dudziński odpowiedzialny za gitarę tak rzadko decyduję się na wyjście na pierwszy plan. Najwięcej dobrego za to napisać można o wokalizach - odnoszę też wrażenie, że za główny nośnik emocji uchodzi tutaj śpiew Mai Chmurkowskiej."Hello Tree" to w pełni świadoma kontynuacja szlaku obranego przez formację na debiutanckiej płycie - mogłoby się wydawać, iż wszystko jest OK. Tutaj jednak coś nie współgra, czegoś brakuje. Jest poprawnie, bywa ciekawie, czasem bardzo dobrze. Ale to za mało, bo w ewidentny sposób kuleje melodyka, która mogłaby w jakikolwiek sposób wyróżnić Zerova na muzycznej mapie świata. Debiutancka płyta zespołu - "I Think We're Lost" miała prawdopodobnie więcej niedociągnięć, ale posiadała przy tym też swoją własną niepowtarzalną atmosferę, a tego na "Hello Tree" brakuje najbardziej. Kompozycjom brakuję rysy, skazy szaleństwa, bez którego niezwykły głos wokalistki zatraca swój charakter. Oczywiście znajdziemy tutaj przebłyski talentu, którego w żadnym wypadku nie można im odmówić - chociażby taki "Krater" zdecydowanie wybijająca się z marzycielskiego marazmu całości. Do najpiękniejszych momentów krążka zaliczyć można również początkowy fragment "Savement". Gdzieś na tej wysokości pojawia się całkiem realna szansa, że płyta pozostawi po sobie jednoznacznie pozytywne wrażenie - niestety zamiast tego Zerova serwuje nam na pożegnanie kilka minut nużących dźwięków w postaci "Ending New Ending".
Jeśli można by porównać muzykę Zerova do szlaku turystycznego to z całą pewnością nie będzie to najchętniej wybierany przez słuchaczy kierunek muzycznych poszukiwań. Maja Chmurkowska i spółka to formacja, która robi kawał dobrej roboty na polskiej scenie, ale - umówmy się - to co tworzą, w skali świata nie jest ani wizjonerskie, ani odkrywcze.
Tracklist:
01. Error
02. Square the Circle
03. High Speed 80
04. Intermission #1
05. Hello Tree!
06. Krater
07. Planeta
08. Intermission #2
09. Tatula River
10. Pavement
11. Intermission #3
12. Foll'a
13. Ending Now Ending
Wydawca: FDM (2009)