Nihil Quest to młody zespół z Bydgoszczy, czerpiący inspiracje z takich legend jak Black Sabbath, AC/DC, Slayer. Dzięki energicznym utworom zdobyli uznanie na lokalnej scenie, a ich koncerty są dobrze przyjmowane przez zgromadzoną w klubach publikę. Poniżej rozmowa z basistą zespołu - Piehem.
NQ: Nie inaczej! Dziś sobota, w dodatku piękny, słoneczny dzień. Mam nadzieję, że damy radę i nic się nie stanie ze sprzętem.
Dzisiaj gracie na swoim terenie przed bydgoską publiką. Czujesz różnicę między występem na własnym podwórku a koncertem przed obcą widownią?
NQ: To jest raczej bez różnicy, czy to gram na swoim terenie, czy dla publiki, która słyszy nas po raz pierwszy. Gdybym musiał wystąpić na scenie sam, to pewnie jakaś trema by była, ale stoję w połowie drogi między perkusją i publiką. Uważam, że można się ukryć wśród członków kapeli. Jeśli istnienie podejrzenie wystąpienia tremy, mamy komfort psychiczny w tym, że gramy razem. Jeśli jest interakcja między członkami zespołu, to wtedy wszystko jest ok. Myślę, że muzyka powinna sama się obronić – jeżeli słuchaczom się ona spodoba to kupią zespół, przez co odbiór będzie dobry, a my będziemy się czuć dobrze na scenie.
Wszyscy ze składu graliście wcześniej znacznie cięższą muzę. Skąd zrodził się pomysł założenia Nihil Quest?
NQ: Wydaje mi się, że ostatnimi czasy powstaje coraz więcej podobnych kapel. Jak wcześniej było parcie żeby grać coraz ciężej i coraz ostrzej, grać coraz bardziej ekstremalne odmiany metalu, tak teraz ludzie chcą również usłyszeć tradycyjne odmiany zapodane w stary, albo nowy sposób. Taką muzykę chciałem grać już wcześniej, ale odkąd dołączyłem do Nihil Quest to mi się to udaje. Jednak znalazłbym dużo punktów wspólnych z poprzednimi kapelami… Myślę, że chłopaki mieli podobnie.
Graliście u boku takich zespołów jak Lux Torpeda, Butelka, Alastor. Co jest najważniejsze w doborze kapel podczas organizowania koncertu.
NQ: Najważniejsza jest dobra atmosfera na scenie oraz za kulisami, żebyśmy mogli się dogadać. Chodzi o to, żeby całość imprezy zagryzła pod względem międzyludzkich kontaktów. Mam same miłe wspomnienia z koncertów, które zagraliśmy z różnymi kapelami – pozdrawiam wszystkich serdecznie. Pamiętam, że fajnie się grało z Okashem. Była wtedy niezła bibka…
Z jaką zagraniczną gwiazdą chciałbyś wystąpić na jednych deskach klubu?
NQ: W sierpniu byłem w Gdańsku na Ozzym i stwierdziłem, że nasz zespól jako support lepiej by tam pasował niż to co grało *śmiech*.
Wasza epka została ciepło przyjęta i zebrała pochlebne opinie. Pracujecie nad nowym materiałem? Jakimi dźwiękami planujecie rozruszać dziś publikę?
NQ: Nagrania na pełnoprawny album już powstały i są teraz obrabiane – końcowe bajery, miksy i mastering. Trochę to zajmuje ponieważ, zajmujemy się tym raczej sami, bez pomocy kogoś z zewnątrz. Płyta będzie kontynuacją tego co było na epce, czyli 3 znane już utwory oraz 8 następnych kawałków. Jest to materiał, który gramy na koncertach. Dziś na muszli zagramy repertuar, z którego jesteśmy znani i mam nadzieję, że będziemy dobrze przyjęci. Aktualnie konfiguracja kompozytorska się minimalnie zmieniła, także w następnej kolejności mogą powstać kawałki różniące się od wcześniejszych dokonań. Kapela musi się rozwijać i nie może stać w miejscu.
Macie już jakiś ustalony termin wydania płyty lub spodziewacie się kiedy to może nastąpić?
NQ: Jeszcze dokładnego terminu nie znamy, ale mam nadzieje, że będzie to jeszcze w tym roku.
Wielu osobom podoba się Wasze brzmienie gitar. Na jakim sprzęcie gracie?
NQ: Mamy obecnie jednego gitarzystę - Cobrę, który gra na „V” Gibsona i podłącza się do 5150 Peavey z cala podłogą efektów, ale dla mnie to jest dżungla. Nie mam o tym pojęcia... może poza stroikiem, którego także używam. Wszystko to podpina do paczki Hughes & Kettner. Ja używam basu Spector Legend Custom, 4-strunowego, a podłączam się do Ampega SVT 3 Pro.
W utworze Chemical Savior znalazło się gościnne solo Jaymza z The Black Stymphalian. Jak doszło do tej współpracy?
NQ: Jest to internetowa znajomość naszego wokalisty Iana. Przez jakiś czas wymieniali się nagraniami i tak doszło do współpracy, która zaowocowała gościnnym udziałem Jamza na naszej epce, gdzie zagrał bardzo fajne i ciekawe solo. W drugą stronę to oczywiście też zadziałało. Ian odwdzięczył się gościnną partią wokalną w jednym z utworów projektu The Black Stymphalian, moim zdaniem bardzo udaną.
Niedawno otrzymaliście wyróżnienie od Miejskiego Ośrodka Kultury. Czy rozwój zespołu nabrał dzięki temu tempa? Otrzymaliście jakieś ciekawe propozycje koncertowe?
NQ: Zostaliśmy znienawidzeni przez cała bydgoską scenę metalową. Oczywiście z zazdrości, bo wiemy, że jesteśmy najlepsi *śmiech*. Konsekwencjami tego są dzisiejszy występ oraz to, że zagraliśmy jeden koncert wcześniej. Rozmawialiśmy też z kapelami, które zaproponowały nam wspólne granie i myślę, że na jesieni coś z tego wyjdzie.
Gdzie najlepiej szukać najświeższych informacji o zespole i koncertach?
NQ: Jesteśmy tradycjonalistami, także zapraszamy na naszą stronę www.nihilquest.com. Można nas także znaleźć na portalach społecznościowych takich jak Facebook, Myspace… Chociaż ostatnio spejs to raczej miasto widmo. Spada liczba mieszkańców jak w Bydgoszczy. Poza tym mamy założone profile na Soundcloud oraz Reverbnation.
Możesz pozdrowić swoją rodzinę, dzieci, wnuki i prawnuki.
NQ: Pozdrawiam wszystkich z korporacji, z urzędów, rodzinę, kumpli z zespołu, moją zazdrośnicę kochaną, ludzi z bydgoskiej sceny oraz wszystkich znajomych.
Dzięki wielkie za rozmowę i do zobaczenia na koncercie.
NQ: Dzięki bardzo, na razie!
Strona zespołu: http://nihilquest.com/