Całkiem niedawno przeglądałem jakiś portal poświęcony kapelom progresywnym i moją uwagę przykuła długa nazwa jaką było Wolves In The Throne Room. Muzykę zespołu opisano jako black-folk-avant-prog metal - bardzo ciekawa próba zaszufladkowania, więc zapoznaniesię z twórczością zespołu było kwestią czasu. Ciekawostką jest fakt, że muzycy w wywiadzie udzielonym dla Metal Maniacs mówili, że mieszkają razem w lesie i starają się kiultuwować "powrót do natury" - stąd bardzo rzadko zdarza się im koncertować. Teraz gdy udało mi się zdybyć obywa albumy formacji mogę zweryfikować jej jakość i unikalność.
"Two Hunters" jest drugim krążkiem zespołu wydanym w rok po "Diadem Of 12 Stars". Tym co od razu rzuca sie w oczy to tylko 4 utwory ... ale aż 46 minut muzyki! Trio w składzie Rick Dahlin (wokal, gitara elektryczna), Nathan Weaver (wokal, gitara elektryczna) oraz Aaron Weaver (perkusja), serwują słuchaczowi bardzo organicznie brzmiący, atmosferyczny black metal ze sporą dawką ambientowych naleciałości. Pierwszy utwór - sześciomunitowy "Dea Artio" to instrumentalny kawałek przypominający trochę dokonania Blut Aus Nord z krążka "MoRT" - ambientowo, lekko schizotycznie, ale ten klimat nie jest aż tak przytłaczający - więcej tu luzu i przestrzeni. Kolejny "Vastness And Sorrow" przekracza już 12 minut. Sporo nawiązań do pierwszych dokonań Emperor, surowe, bardzo naturalne brzmienie i bardzo specyficzny klimat, którego nigdy wcześniej nie spotkałem u jakiejkolwiek innej kapeli blackmetalowej. Możnaby się przyczepić, że mamy monotonne, skrzeczące wokale (choć dobrej jakości) i to, że motywy się powtarzają, ale słuchając płyty, jakoś umyka to uwadze i w ogóle nie przeszkadza.
Trzeci utwór "Cleansing" trwający ponad 9 minut zaskakuje tym, że juz na samym początku kawałka słuszymy głos niejakiej Jessicy Kinney - łudząco przypominający barwą pierwsza wokalistkę Aghory - świetne urozmaicenie dla muzyki i fantatyczny kontrast dla blackowego skrzeku. Płytę wieńczy 18-minutowy "I Will Lay Down My Bones Among The Rocks And Roots" - znów mamy kobiecy wokal, ale utwór jest bardziej rozbudowany i urozmaicony, miejscami przypominający Opeth z czasów "Morningrise".
"Two Hunters" tylko potwierdziło fakt, że Wolves In The Throne Room jest pretendentem do ścisłej elity gatunku, mając coś świeżego do zaoferowania. Znajdziemy tutaj nawiązania do twórczości Emperor, Blut Aus Nord i Opeth, ale i tak scena blackmetalowa nie widziała tak świeżego podejścia do gatunku. Krązek jest skierowany nie tylko do fanów gatunku, ale i do miłośników bardziej wyrafinowanego grania. Dzieło doskonałe to na pewno nie jest, ale myślę, że najlepsze rzeczy to zespół dopiero nagra - póki co dostaliśmy naprawdę wartościowy album, z którym warto się zapoznać.
Wydawca: Sothern Lord Recordings (2007)
n : :lol: "podobna nisza muzyczna". tekst tygodnia. znam ludzi którzy...
Harlequin : ostatnio to bałem się Paths of Possession :lol: jak słuchałem to bałem...
Ignor : troche wiekszy nacisk tam jest na deth metal ale chyba sie nie boisz:D