Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Vital Remains - Forever Underground

Forever Underground, Jeff Gruslin, Dave Suzuki, Tony Lazaro, death metal, Joe Lewis, Vital Remains

W ostatnich latach słyszałem niejednokrotnie, że słowo „kultowe” się zdeprecjonowało, straciło na wartości. Wszędzie słyszy się, że coś jest kultowe chociaż większość nazwanych w ten sposób tworów zupełnie na to nie zasługuje. Raczej zgadzam się z tą tezą, uważam jednak, że jak bardzo by nie zawężać tego pojęcia to na pewno nie zabraknie w nim miejsca dla "Forever Underground", które dla mnie jest kultem w czystej postaci.

Jest to trzecia płyta Vital Remains, która okazała się przełomowa w twórczości tego zespołu. To od niej zaczęli być naprawdę znani i dołączyli do światowej deathmetalowej czołówki. To właśnie na tej płycie do zespołu dołączył multiinstrumentalista Dave Suzuki. Ciekawe było też inne przetasowanie w składzie. Otóż  basista Joe Lewis zastąpił na wokalu Jeffa Gruslina.
   
"Forever Underground" to zaledwie pięć deathmetalowych hymnów i jeden krótki przerywnik na piszczałkach i perkusji. Jednak ponieważ utwory są długie to nie możemy narzekać, że płyta jest za krótka. Pierwszy numer tytułowy to jest absolutna klasyka i dla mnie jest swoistym hymnem death metalu. Tekst piosenki, tytuł i do tego okładka sprawiają, że urasta do rangi symbolu. A wszystko utrzymane w konwencji surowego death metalu, pełnego zła, pasji i wściekłości ale mocno instrumentalnego, urozmaiconego partiami gitarowo-perkusyjnymi i okraszone solówkami. I taka jest cała płyta. Utwory są mocno rozbudowane z powtarzającymi się motywami i refrenami. Jednak nie można powiedzieć, że się ciągną w nieskończoność czy są nudne. Całość jest bowiem po prostu bardzo ciekawa muzycznie z fajnymi, wpadającymi w ucho wokalizami. Wszystko to sprawia, że te utwory stają się takie monumentalne. Z całej tej płyty bije dostojeństwo. Takie "I Am God" czy "Divine In Fire" to są kolejne pozycje ponadczasowe. Wspaniałe, podniosłe, robiące wrażenie dzieła. Również krótki instrumentalny kawałek, ma w sobie coś intrygującego. W tytule, pożegnanie z mesjaszem, mi zawsze kojarzy się  z dzikimi w jakiejś jaskini. Dodaje klimatu, daje odetchnąć i na pewno nie psuje konwencji.
   
Tematyka płyty oczywiście oscyluje wokół obalenia fałszywego boga i pozostawania po stronie sił ciemności. Tak właśnie odbieram jej przekaz i z nim się po prostu identyfikuję. Za to też tak cenię tą płytę. „I am forever underground!”

Tracklista:

1. Forever Underground
2. Battle Ground
3. I Am God
4. Farewell to the Messiah
5. Eastern Journey
6. Divine in Fire

Wydawca: Osmose Productions (1997)

Ocena szkolna: 5+

Komentarze
WUJAS : OK, dzięki. To już wszystko.
Harlequin : a co do recki Icons of evil - wez ją skopiuj i wyslij jako recenzje, przynajm...
WUJAS : a co do recki Icons of evil - wez ją skopiuj i wyslij jako recenzje, przynajm...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły