Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Turbo - One Way

One Way, Turbo, Dead End, Wojciech Hoffmann, death metal, thrash metal

Czas „One Way” to czas zmian i zawirowań zakończonych kilkuletnim zawieszeniem działalności Turbo. Po zaskakującym „Dead End” Wojtek Hoffmann postanowił pójść jeszcze dalej, ale zrobił to już z zupełnie innym składem osobowym. Na scenę wkroczyli ludzie, dla których krótki epizod w Turbo to jedyna przygoda z poważną muzyką, ale ósmy album zespołu ukazał się w dwa lata po poprzednim, kończąc pierwszy okres jego działalności.

„One Way” to płyta jeszcze cięższa gatunkowo niż „Dead End”. To już nie tylko pełnia thrash metalu, ale i elementy mocno ocierające się o death metal. Szczególnie gnuśność brzmienia nadaje jej cechy tego właśnie gatunku. W muzyce czuć wręcz taki posmak pierwotności. Jakbym nie wiedział to dałbym sobie głowę uciąć, że „One Way” jest albumem wcześniejszym od „Dead End”. Wojciech Hoffmann zmiany stylistyki Turbo tłumaczył zawsze chęcią rozwoju i trzeba przyznać, że ciekawy to rozwój idący w prostotę i surowość w brzmieniu, podczas gdy cały świat szedł właśnie w odwrotnym kierunku. Tymczasem „One Way” prezentuje bardzo duże objawy metalowej wściekłości, podanej w nieokrzesanej i mało wysublimowanej formie. Riffy są szaleńcze, perkusja nawalająca, wokale niechlujne i wrzaskliwe, a teksty katastroficzne. Nawet okładka już wprowadza w bardziej deathowe klimaty, a sam początek „End User” nie pozostawia wątpliwości, że będzie to konkretne uderzenie.

Kwintesencją grania pozostaje jednak łupieżczy thrash i to właśnie w jego stylu zbudowane są utwory oparte na pędzących riffach i świdrujących solówkach i składające się ze zwrotek oraz wykrzykiwanych refrenów. Najbardziej charakterystyczny jest numer tytułowy, ale nie powiem, żeby był to jakiś większy hit. Wolniejszy i bardziej marszowy jest "Scum", ale wszystko raczej jest takie równe jakościowo i na pewno dobre. Słychać też dobrze, że to strasznie stare, tym bardziej, że już wtedy poszli w starość i dzięki temu słucha się tego z sentymentem.

Album pierwotnie został wydany na kasecie przez Carnage Records i przez długi czas była to jedyna jego dostępna wersja. Później materiał został jeszcze  dołączony do kastetowej reedycji "Dead End" Metal Mind Productions, a CD pojawiło się dopiero w roku 2009.

Tracklista:

1. End User
2. Reagression
3. Mental Alienation
4. Blasphemy
5. One Way
6. Scum
7. Disaster Area

Wydawca: Carnage Records (1992)

Ocena szkolna: 4

Komentarze
DEMONEMOON : https://www.youtube.com/watch?v=-ogEYGdv1-Q
zsamot : Nie mogłem jakoś polubić tej płyty. ale sprawdzę, jakoś tak brakuj...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły