W niespełna rok po rozczarowującym debiucie Transatlantic powrócił z kolejnym krążkiem. Wydawać by się mogło, że nie ma opcji, aby ten skład nagrał coś słabszego. Jak się jednak okazuje - można.
Jeśli ktoś uważał "SMPTe" za nudny album, to niech posłucha
następcy. "Bridge Cross Forever" to jeden z nielicznych albumów,
których nigdy nie przesłuchałem od początku do końca. Po prostu mamy tu
takie flaki z olejem, że lepiej nie przyznawać się do odsłuchu. W
zasadzie jedynym momentem tego wydawnictwa, który podoba mi się, jest
motyw gitarowy na początku "Dual With The Devil". Niestety te blisko 80
minut odsłuchu można śmiało poświęcić na inne czynności - choćby na
oglądanie "Klanu" - tam to chociaż Rysio czasem coś śmiesznego zrobi.Na "Bridge Cross Forever" obnażona został niemoc twórcza tych muzyków. W gruncie rzeczy, każdy z nich co innego gra z macierzystą formacją, ale nie potrafią przenieść tego na wspólny grunt. W efekcie zespół wydał dwa jałowe i najzwyczajniej słabe krążki, do których na pewno już nie powrócę.
Tracklista:
01. Duel With The Devil
02. Suite Charlotte Pike
03. Bridge Across Forever
04. Stranger In Your Soul
Wydawca: Inside Out Records (2001)