Pięc długich lat kazał nam czekać Symphony X na swój nowy krążek. Nigdy nie byłem ich fanem, ale ostatnie ich dzieło "The Odyssey" bardzo mile mnie zaskoczyło. Co prawda sam fakt, że zespół gra power/progmetal wywaołuje u mnie mdłości, ale czasem trzeba przezwyciężyć konwulsje i spojrzeć na rzecz trzeźwym wzrokiem.
W zależności od oczekiwań "Paradise Lost" mozna potraktowac jako niespodziankę, a z drugiej nie. Jeśli chodzi o ten drugi aspekt, to zespół dalej hołduje temu co gra od lat - jest dużo łamańcow technicznych, neoklasyczne solówki gitarowe i klawiszowe, jest nuta powermetalowa, jest barokowy przepych i rozmach - od tej strony niby nic sie nie zmieniło. Nowością natomiast jest sposób w jaki album jest zagrany. Słuchając go miałem momentami wrażenie, że słucham Arch Enemy - cięte gitaorwe riffy, agresja, ciężar porównywalny do porzedniego krążka ... faktycznie mniej tu typowego powermetalu, a więcej melodyjnego grania w stylu w/w kapeli (tak Arch Enemy gra melodyjnie!). Kolejną bardzo pozytywną rzeczą sa melodie - "Paradise Lost" to zdecydowanie najbardziej chwytliwy, przystepny i przebojowy album zespołu. Takie utwory jak "The Walls Of Babylon" czy "Domination" naprawdę przykuwaja uwagę i trzymaja bardzo wysoki poziom. Ostatnim pozytywnym zaskoczeniem jest głos Russela Allena - z płyty na płytę jest coraz lepszy. Do tej pory uważałem go za wokalistę bezbarwnego, bez charyzmy i bez swojego stylu. Tym razem co prawda jego wokal balansuje na pograniczy barwy Tony'ego Martina i Ronni'ego Dio, ale doskonale komponuje się z muzyką i ma siłę przebicia."Paradise Lost" to jeden z lepszych jak nie najlepszy krązek w dotychczasowej dyskografii zespołu. Nie jest to zjadanie ogona, zespół gra z większym pazurem i ma ciekawsze pomysły. Co z tego, że nie ma tu hitu na miare "Accolade" skoro album jest równy i trzyma wysoki poziom. Zaryzykuje stwierdzenie, że wydawnictwo to mogłoby przekonac nawet największych sceptyków. Choć nie jest to muzyka która lubię, to przeba przyzać, że pięcioletni urlop nie poszedł na marne, bo dostaliśmy naprawdę dobry krążek.
Wydawca: Inside Out Records (2007)
sakic666 : Ja uważam, że to najsłabsza płyta mojego ulubionego zespołu. Na...