„Sacred Arts Of Navigation” to piąta płyta amerykańskiego Sunrunner, która zabiera nas w przyszłość, charakteryzującą się jednak wieloma tradycyjnymi elementami, takimi jak progresywność i epickość kompozycji. Album został wydany przez Fastball Music z bogatą oprawą graficzną wskazującą właśnie, że akcja dzieje się w odległym horyzoncie czasowym, a może nawet w zupełnie innym świecie.
Początek płyty nastraja optymistycznie i szczególnie „Faraway Worlds” wpada w ucho chwytliwym refrenem, a następny „Invisible Demon Of Ideology” mocniejszym arsenałem gitarowym. Takim cięższym kawałkiem jest także „Obstacle Illusion”. Rozbujać potrafi także „Where Is My Home” i tego grania jest tu sporo, czasem nawet dość mocnego, ale są tu też momenty, w których zespół traci polot i staje się taki przytłumiony energetycznie. Pod tym względem razi „Last Night In Tulum”, który jest miałki, słodki i obrzydliwie ciapowaty, a podczas refrenu naprawdę aż można dostać skrętu kiszek. Na szczęście to wyjątek, a podczas pozostałych piosenek bardziej zapoznajemy się z gitarowymi melodiami niż rzewnymi piosenkami.
Arcadia Morning Ride” to utwór instrumentalny oparty o sentymentalną gitarę akustyczną podchodząca nawet nieco pod flamenco. Drugim numerem akustycznym jest „Dragonship”, ale to jest już całkiem mocny i melodyjny rejs po wzburzonym oceanie. Płytę kończy długi, epicki i bardzo progresywny „Navigating The Apocalypse”. Dużo tu więc nawiązań do morza i podróży nie tylko w grafice, tekstach i tytule, ale także w muzyce. Czasem kojarzy mi się to z tawernianymi szantami, czasem z wyprawą mająca odkryć nowe lądy. Klimat podobny do Savatage. Jak ktoś jest fanem to powinien polubić.
Tracklista:
01. The Launch
02. Promise Of Gold
03. Faraway Worlds
04. Invisible Demon Of Technology
05. Where Is My Home
06. Acadia Morning Ride
07. Obstacle Illusion
08. Dragonship
09. Last Night In Tulum
10. No Mess, No Magic
11. Navigating The Apocalypse
Wydawca: Fastball Music (2022)
Ocena szkolna: 4