Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Artension - Sacred Pathways

Artension to progmetalowo-neoklasyczna dawka energii aktywnie działająca w latach 1993-2005. Założycielem grupy był ukraiński klawiszowiec Vitalij Kuprij, występujący wcześniej w Polsce, grając utwory Chopina. Studiując klasyczne tajniki muzyki w Lucernie poznał szwajcarskiego gitarzystę Rogera Staffelbacha. Utrzymywanie kontaktów z muzykami zza Atlantyku zaowocowało nawiązaniem współpracy z perkusistą, basistą i wokalistą, a byli to odpowiednio: Mike Terrana, Steve DiGiorgio i John West. Zostawili po sobie siedem płyt utrzymanych w tej samej stylistyce na bardzo wysokim poziomie technicznym i dobrze przyjmowanych w środowisku fanów gatunku.
Szczytową formę osiągnęli w okresie wydania płyt "Machine" oraz "Sacred Pathways". Tym, co szczególnie powinno przykuwać uwagę podczas odsłuchu ich albumów, jest umiejętność budowania technicznych struktur utworów w oparciu o założenia klasyki i metalu. Właściwie można wyodrębnić każdy z instrumentów i po niewielkich modyfikacjach stworzyć na tej podstawie nowy utwór. Teksty mogłyby z powodzeniem funkcjonować osobno, a linię melodyczną wokalu nietrudno zastąpić instrumentem, co dodatkowo zwiększa elastyczność kompozycji. To na pewno zasługa wokalisty, który potrafi utrzymywać odpowiednią barwę głosu, starając się wtopić w klimat otaczających go dźwięków.

Zresztą dotyczy to całego składu, nikt nie gra tu po to, aby się popisywać, a raczej uzupełniać. Przeciętne europejskie ucho może uznać utwory Artension za zbyt rozbudowane, ale nie ma tu przerostu formy nad treścią, bo i jeden i drugi aspekt wzajemnie się przenikają i na tym polu wykonawcy także osiągnęli względną równowagę. Zawodowym muzykom, jak i amatorom, polecam prześledzić w wyobraźni proces twórczy albumu "Sacred Pathways". W każdym utworze łatwo dostrzec popularne skale i tonacje a progresja akordów ogranicza się zazwyczaj do dominanty, subdominanty czy pokrewnej molowej albo harmonicznej. Dobrze współgrają ze sobą instrumenty różnego przecież pochodzenia, choć dziś uznawane za standardy rockowe.

Perkusja (instrument mechaniczny) nie wybija się głośnością, bas i gitara (instrumenty elektromechaniczne) mają odpowiednio "zaokrąglone" brzmienie i nie drażnią, dzięki czemu keyboard (instrument elektroniczny) łatwo z nimi współpracuje, jest też więc miejsce na wokal, który "brzmieniowo" również nie odstaje od reszty, tu zazwyczaj w postaci zwykłych zwrotek i refrenów.

To wszystko sprawia, że album jest bardzo spójny, co ułatwia tworzenie koncepcji. Ta z kolei jest widoczna w warstwie tekstowej, właściwie wystarczy spojrzeć na tytuły utworów i okładkę, aby się zorientować, o czym mniej więcej płyta opowiada. Nie jest to niestety nowość wydawnicza i z tego powodu raczej trudno będzie ją dostać w wersji oryginalnej, a jest to perełka z pewnością warta zainteresowania kolekcjonerów świetnie całościowo wykonanych albumów.

Tracklista:

01. Voyage To Nasca
02. Your Victory
03. Running Out Of Time
04. Sacred Pathways
05. Silent Temple
06. The Emperor
07. Nightmare
08. The Killing
09. The Calm Before The Storm
10. March To Ruin
11. Flower Of The Orient
12. Nightmare
13. Keeps Me Alive [Japanese bonus]

Wydawca: Lion Music/Frontiers Italy (2001)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły