Punktem zwrotnym w twórczości Maxa Cavalery niewątpliwie był album "Chaos A.D." nagrany jeszcze z Sepulturą. To tam muzyk mocniej ukłonił się w stronę brazylijskich, etnicznych korzeni. To co na początku czarowało świeżością i pomysłem dosć szybko sie wyeksploatowało, gdyz patrząc na kolejne poczynania tego muzyka utwierdzam sie w przekonaniu, że Cavalera zatoczył błędne koło i jego ostatnie dokonania są powrotem do punktu wyjścia. Po drodze nie ustrzegł się on bardzo wyraźnych wpływów najpopularniejszych w danym czasie gatunków, a "Primitive" - drugi album nagrany pod szyldem Soulfly jest tego dobitnym przykładem.
Przełom tysiąclecia to apogeum popularności nu-metalu. O ile debiutancki album Soulfly nosił spore znamiona surowości, o tyle "Primitive" budzi skrajne emocje. Zacznijmy od tego, ze płyta została okraszona bardzo dobrą, wyrazistą produkcją, która wypleniła wszelkie elementy surowości i estetycznego niechlujstwa. Instrumenty brzmią potężnie i wyraziście. Cavalera zwęszył chyba łatwo źródło zarobku w nu-metalu i przeniósł swoje etniczne granie w scenerię najpopularniejszego ówcześnie gatunku. "Primitive" w dużej mierze okazał się albumem bardzo skocznym i energicznym, który w tamtym czasie po prostu musiał zostać pozytywnie odebrany. Materiał był w końcu o wiele bardziej wyrazisty i chwytliwy niż na debiutanckim albumie, a zarazem nie na tyle brutalny i ekstremalny jak dokonania Sepultury.Z perspektywy lat jednak na ten album patrzy się inaczej. Teraz, gdy nu-metal jest w zasadzie muzycznym mżonkiem i mało kto o tym pamięta, zawartość "Primitive" wydaje sie trochę zdezaktualizowana. Przede wszystkim jest to album bardzo jednorodny, mało urozmaicony i w moim odczuciu dosc jednostajny rytmicznie. 12 utworów to zdecydowanie za dużo. Pamiętam, że gdyż ukazył sie ten album, zachwycano sie jego dzikością i brutalnością - ja tutaj tego nie słyszę. Cavalera powielił po raz kolejny swoje pomysły i umieścił je bardzo nieoryginalnej konwencji, gdzie w ogóle nie mogę sie dopatrzeć krzty charakterystycznego stylu któregokolwiek z muzyków.
Nie ciągnie mnie do tego, aby powracać do "Primitive". Nie uważąm też jakoby Cavalera był jakimś muzycznym wizjonerem. To co zafunkcjonowalo na "Chaos A.D." i "Roots" jest powielane i nie robi wrażenia. Drugi album Soulfly jest poprawny i swój rozgłos zawdzięcza głównie temu, że ukazał sie w najlepszym dla tego typu muzyki czasie. Oczywiście takie kawałki jak "Back to The Primitive" czy "Jumpdafuckup" to są imprezowe szlagiery, ale jako całość "Primitive" takich emocji nie wywołuje.
Tracklista:
01. Back To The Primitive
02. Pain
03. Bring It
04. Jumpdafuckup
05. Mulambo
06. Son Song
07. Boom
08. Terrorist
09. The Prophet
10. Soulfly II
11. In Memory Of
12. Fly High
Wydawca: Roadrunner Records (2000)