Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Sodom - Code Red

Sodom nigdy nie czarował techniką, wyrafinowaniem czy pomysłowością. Raz po raz nagrywa kolejne, podobne do siebie albumy, które są lepsze lub gorsze, ale oparte na podobnym schemacie. Brudny, kanciaty, niemiecki thrash z punkowym niechlujstwem i motorheadowym drivem. "Code Red" nie miał prawa być zaskoczeniem i w gruncie rzeczy nie jest.
Tom Angelripper i spółka tym razem nagrali 13 szalenie agresywnych utworów. O ile drugie na płycie "Code Red" i następny "What Hell Can Create" prezentują niezły poziom i zapadają w pamięć, o tyle im dalej tym gorzej - utwory są do siebie podobne i więcej w tym punkowego zadziora niż thrashu. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby w tych utworach była choć odrobina werwy - tymczasem jest rutyniarstwo i odgrzewanie przestarzałych kotletów. Trzeba dodać, że płyta ma dobre i intensywne brzmienie, co niestety powoduje, że słuchacz jest zmęczony zawałnicą bezmyślnej łupaniny.

Miłośnikom zespołu ten krążek może sie podobać, bo nie wprowadzą rewoluji do wizerunku formacji. Niestety lata świetności minęły, a nawet na tle konkurencji Sodom wypada jak 80-letni kombatant, który myślami jest 2 dekady wstecz. "Code Red" jest raczej albumem skierowanym do zatwardziałych fanów, gdyż kapeli zdażało się nagrywać lepsze albumy. Miłośnicy bezpośredniego, agresywnego i niewyszukanego grania mogą się zapoznać z tym wydawnictwem, ale nie jest to koniecznością.

Wydawca: Drakkar (1999)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły