Scream Arena to angielski zespół hołdujący starej szkole hard & heavy. Zdarzyło się im już nagrać EPkę, a obecnie celebrują wydanie debiutanckiej płyty, na której znajdują się stare utwory wzbogacone o cały nowy zestaw. I choć rock and rolla nigdy za wiele i jestem bardzo otwarty na powiew świeżości w tym zakresie, to niestety Scream Arena nie jest ekipą, która potrafiłaby mnie powalić na kolana.
Niby wszystko się zgadza, są rockowe kawałki, taka rockowo-motocyklowa otoczka, gitarowe konstrukcje i śpiewne refreny. Problem jednak w tym, że Scream Arena jest zespołem kompletnie pozbawionym mocy. Brak tu jakiejkolwiek zadziorności, pazura, nic tu nie porywa, a rock and roll powinien być z przytupem. Tymczasem to jest taki hard rock light, na pół gwizdka, miałki i bezpłciowy. Emocje jak na grzybobraniu.
Również wokal dostosowuje się do sytuacji. Jest wyjątkowo mało wyrazisty, jałowy i nijaki. Mimo jakichś pojedynczych podrygów jak w „House Of Pain”, nie jestem w stanie napisać o nim nic dobrego. Czasem robi się strasznie słodko, wręcz jak jakaś kołysanka i tak banalnie. Takie śpiewanie „Another Night In London Town” jest jak powolne wyciąganie gumy z majtek. Załamać się można.
Jedyne co tu jest naprawdę dobre to solówki. Jest całkiem sporo bardzo przyzwoitych, gitarowych popisów i tym bardziej się dziwię, że riffy są takie bez polotu. Grać potrafią, instrumentów nie kaleczą, ale jako zespół są po prostu ciency. Nudą wali na kilometr.
Tracklista:
01. Born Ready
02. Knave Of Hearts
03. Racing To The End Of Night
04. Goodnight LA
05. Somewhere
06. Heartbreak Hotel
07. House Of Pain
08. Queen Of Dreams
09. Forever
10. Another Night In London Town
11. The Price Of Love
Wydawca: Mighty Music (2014)
Ocena szkolna: 4-