Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Ov Hell - Underworld Regime

Odkąd w obozie Gorgoroth zrobiło się dość gorąco, przykuło to natychmiast uwagę nie tylko mediów ale także i fanów zespołu. Jak zapewne wszyscy wiedzą, skład został podzielony na dwa złowrogie sobie ekipy a mianowicie: King Ov Hell oraz Gaahl, a na drugim froncie Infernus. Jakby nie było trzy ogromne osobistości w świecie black metalu i przewodnicy Gorgoroth po ciernistej drodze w ciągu paru ostatnich lat. Po sądownej walce o prawa do nazwy, pan Infernus szczęśliwy nadal może działać pod oryginalnym szyldem, który kiedyś sam wymyślił. Gaahl i King również nie zakopali gruszek w popiele i założyli własną formację o nazwie God Seed, nawiązując tym do kawałka o tej samej nazwie zawartego na ostatnim wspólnie wydanym krążku "Ad Majorem Sathanas Gloriam". Infernus szybko zreaktywował skład i z nowymi siłami ukazał światu, że Gorgoroth bez tamtych dwóch jest również silny i gotowy do walki nagrywając nowy album. Gaahl natomiast dość szybko wystawił kolegę do wiatru, gdyż stwierdził że metal to nie jest to w czym czuje się teraz najlepiej i już go to nie kręci. King nie stracił woli walki i również jak Infernus, tak i on odrobił zadanie domowe.
Basista skomponował sowitą dawkę materiału, który miał ukazać się na wspólnej płycie God Seed. Postanowił za wszelką cenę, że dopnie swego i dopiął. W 2009 zaprosił do współpracy samego Shagratha z Dimmu Borgir i w ten sposób razem tworzą band - Ov Hell. W nagrywaniu pomogły takie znakomitości jak Frost za bębnami, oraz Ice Dale i Teloch na gitarach. Panowie dobrze znani z występów w Gorgoroth, Satyricon czy 1349. Tak świetny skład wzbudził spore zainteresowanie krążkiem i rozpętał burzę wśród black metalowych zapaleńców.

W 2010 roku światło dzienne ujrzał album o tytule "The Underworld Regime". Na okładce dwie wymalowane gęby liderów na tle odwróconego, płonącego krzyża w świątyni. Kompletnie bez polotu co niestety wygląda dość kiczowato. Ale skupmy się na wnętrzu.

Nagrane zostało 8 kawałków, które w sumie trwają niespełna 40 minut. Oczywiście w kwestii produkcji nie ma się do czego przyczepić, bo zarówno perkusja jak i gitary, brzmią solidnie, pełnie i soczyście. Wokale gardłowego DB także wypadają pozytywnie i ciekawie. Co do samych kompozycji to jest to z grubsza coś pomiędzy "Twilight Of The Idols" a "Ad Majorem..." tylko mniej bezpośrednie i nieco mniej przemyślane. Kilka dobrych riffów często jest przytłumiona tymi gorszymi, a momentów do których chce się wracać jest jak na lekarstwo. Szybkie agresywne partie przeplatają się z wolnymi i ciężkimi motywami, ale zawsze gdzieś czegoś brakuje. Jednym z rodzynków jest utwór z tekstem po norwesku, czy "Invoker" z ciekawym refrenem. Reszta wypada dość blado i bezpłciowo charakteryzując ten album jako nijaki i pozwala kojarzyć go sobie jako taką muzyczną ciapaje, która na pewno miała zadatek na coś o wiele lepszego. U większości słuchaczy pojawi się pewnie spory niedosyt i pytanie czy Ov Hell porwą się jeszcze kiedyś na kolejny album.

"The Underworld Regime" nie wpisze się napewno w klasyk black metalowego grania i będzie pozycją, którą warto znać, ale nie koniecznie warto słuchać. Może gdyby King posiedział trochę nad tym wszystkim więcej, wyszło by z tego znacznie ciekawsze wydawnictwo, a tak można je nazwać jedynie przyzwoitym w porywach do dobrym.

Tracklista:

01. Devil's Harlot
02. Post Modern Sadist
03. Invoker
04. Perpetual Night
05. Ghosting
06. Acts of Sin
07. Krigsatte Faner
08. Hill Norge

Wydawca: Indie Recordings (2009)

Komentarze
Gorg666 : No panowie słucham od tygodnia tej płytki 2-3 razy dziennie i można po...
Dreamen : Co do ściany dźwięku to faktycznie jest to nie tyle ściana co mur nie do...
Harlequin : Chujowa płyta na maxa, wielkie rozczarowanie. Za duzo w tym dimmu borgir...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły