Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Opeth - My Arms Your Hearse

Po dwóch bardzo dobrych albumach, które niestety obiły sie bez echa, zespół opuścili DeFarfalla i Nordin, a w ich miejsce zatrudniono perkusistę Martina Lopeza, a podczas sesji nagraniowej partie basu obsłużył Akerfeldt.
W efekcie powstał album inny niż poprzednie. Jest to jedna, tytułowa suita (concept album) podzielona na 7 krótszych kawałków, zazwyczaj 6-7 minutowych oraz prolog i epilog. Całość jest okraszona bardziej wyrazistym brzmieniem, a kompozycje stały się bardziej zwarte i agresywne. No właśnie - i tu się pojawia mały problem - choć każda z kompozycji jest rozpoznawalna, to agresywny charakter albumu zabija epikę i nastrój utworów. Album nie jest już tak klimatyczny i piękny, jak 2 pierwsze albumy. Z drugiej jednak strony instrumentalnie zespół wydaje się być trochę lepszy, wokal Akerfeldta jest już wyraźny, a jego czyste partie wokalne po prostu zniewalają na tym albumie - szkoda tylko, że jest ich tak mało.

Nie nazwałbym tego albumu słabszym - on jest po prostu inny. Osobiście bardzie sobie cenię "Morningrise", gdzie słychać, że zespół miał stertę pomyśłów i potrafił je wykorzystać. Tutaj pomysłów jest mniej, ale zespół wiedział już jak to ubrać w dźwieki. Warto jednak zaznaczyć, że to właśnie dzięki temu albumowi zespół został zauważony i mógł pokazać szerszemu gronu całą paletę pomysłów.

Wydawca: Candlelight Records (1997)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły