Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

On Thorns I Lay - Angeldust

Płyta "Angeldust" On Thorns I Lay była swego czasu dołączona do jednego z poczytnych periodyków zajmujących się szeroko rozumianą muzyką metalową. Za stosunkowo nieduże pieniądze można było raz na dwa miesiące nabyć fachową prasę z dwoma płytami CD. Niestety, z perspektywy czasu, stwierdzić trzeba, że większość z dołączanych płyt była co najwyżej średnia i nie przetrwała próby czasu. Na szczęście trafiały się wyjątki. Jednym z takich wyjątków była płyta Greków.
"Angeldust" jest płytą, którą śmiało można umieścić w szufladce "klimatyczny metal". Jednak nie jest to słodki, papkowaty "metal" spod znaku Nightwish, Within Temptation czy innego Leaves' Eayes. W przypadku "Angeldust" mamy do czynienia z muzyką, za którą stoją prawdziwe emocje i potrzeba ich wyrażenia, a nie wyłącznie chęć szybkiego zarobienia dużych pieniędzy (choć perspektywa szybkiego wzbogacenia się z pewnością nie stanowiłaby dla chłopaków problemu). Muzyka, jaką raczą słuchacza Grecy na "Angeldust", jest melancholijna, depresyjna, duszna, ale nie pozbawiona rockowego pazura (wystarczy posłuchać zamykającego płytę "Neverending Hope" czy utworu tytułowego). Wielokrotnie powtarzane, w obrębie jednego utworu, gitarowe motywy wprowadzają swoistego rodzaju trans i element psychodelii do muzyki kwartetu. Jednak o potencjale i wyjątkowości omawianego materiału decydują przede wszystkim świetne melodie oraz dwaj wokaliści. Za męskie wokale na "Angeldust" odpowiedzialny jest Stefanos i wspomagający go Marius. Zespół bardzo umiejętnie wykorzystuje różnicę w barwie głosów obu Panów. W prawie każdym z utworów pojawiają się obaj wokaliści, dzięki czemu materiał staje się bardziej zróżnicowany i zdecydowanie ciekawszy. Pojawiające się w kilku miejscach na płycie żeńskie wokalizy w niczym nie przypominają pseudo operowych zawodzeń, dzięki czemu nie irytują a intrygują i pozytywnie wpływają na jakość muzyki. Na podkreślenie zasługuje także sposób w jaki zespół wykorzystuje klawisze. W trakcie niespełna 40 minut trwania materiału pojawiają się one sporadycznie i nie powodują "rozmiękczenia" muzyki.

"Angeldust" z pewnością nie jest płytą wybitną czy przesadnie oryginalną.  On Thorns I Lay garściami czerpią z dokonań tuzów gatunku tj. Anathema, Katatonia czy Tiamat. Jednak Grecy, w przeciwieństwie do setek podobnych zespołów, posługując się sprawdzonymi patentami stworzyli spójny, na wskroś przesiąknięty melancholią album zawierający świetne kompozycje. Czy to nie wystarczający powód by dać im szansę?

Tracklista:

01. Sick Screams
02. A Light in Paradise
03. Black Cold Nights
04. Angeldust
05. Moving Cities
06. Deep Thoughts
07. Independence
08. Neverending Hope

Wydawca: Black Lotus (2002)
Komentarze
KostucH : Istotnie, świetny zespół i bardzo klimatyczna muzyka. Jednak moim ulubi...
AbrimaaL : Rzeczywiście, jedna z niewielu płyt, które sobie zostawiłem z czasop...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły