A to dopiero początek. Opowieściom każdego z gitarzystów o ich własnym muzycznym buncie towarzyszy rock'n'rollowa sesja. Na pustej scenie muzycy zbierają się, podkręcają wzmacniacze i grają. Opowiadają o swoich inspiracjach, wymieniają się historiami i uczą się nawzajem piosenek. W czasie spotkania, na żywo rozbrzmiewa dwugryfowa gitara Jimmy'ego Page'a, zestaw nożnych efektów The Edge'a i nowy mikrofon White'a, specjalnie wbudowany w jego gitarę. Muzycznej podróży towarzyszy też wizualny rozmach. Zobaczymy kamienne mury Headley Grange, gdzie powstał utwór "Stairway to Heaven", odwiedzimy niesamowitą farmę w Tennessee, gdzie Jack White skomponuje na oczach widzów piosenkę, a w skąpo oświetlonym dublińskim studio podsłuchamy The Edge'a zgrywającego ścieżki gitary do nowego singla U2.
Bohaterem "Full Metal Wiocha" jest Wacken - mała miejscowość w północnych Niemczech. Jej mieszkańcy utrzymują się głównie z rolnictwa i nie zapisali się niczym szczególnym w historii świata. Nieco senną atmosferę miejscowości burzy tylko jeden fakt – od 1990 roku w Wacken odbywa się jeden z największych festiwali metalowych na świecie. Rokrocznie, z reguły na początku sierpnia, przybywa tu przeszło 60 tysięcy wielbicieli heavy metalu. Ale film Cho Sung-hyung nie jest relacją z tej imprezy (choć w finale pojawią się kadry z jednej z jej ostatnich edycji). To raczej próba przyjrzenia się temu, jak Wacken wygląda na co dzień, zanim zabrzmią mocne, gitarowe akordy. Choć pierwsze sceny filmu odnoszą się jeszcze bezpośrednio do festiwalu dokumentując stan tuż po jego zakończeniu (sprzątanie śmieci na polu namiotowym), już kolejne sekwencje przenoszą nas do sielskiej krainy małomiasteczkowego dostatku i nudy. Kamera wolno sunie główną ulicą Wacken kadrując schludne, zadbane domy. Młodą reżyserkę bardziej interesują jednak ich mieszkańcy. Tacy jak dwie nobliwe, siwowłose przyjaciółki popijające popołudniową herbatę, młode dziewczyny ćwiczące w domowej siłowni czy sąsiedzi rozgrywający przy piwie partyjkę gry w kości. Ale Wacken ma też swoje problemy (jak choćby migracja młodych ludzi) i małe tajemnice. I wcale nie jest tak senne, jakim wydaje się na pierwszy rzut oka. I.C.
"Patti Smith - Sen Życia" - to film Stevena Sebringa opowiadający o powracającej po kilkunastu latach spędzonych na prowincji i długiej żałobie po mężu 60-letniej Patti Smith. Fotograf mody Steven Sebring zaczął realizować jej filmową biografię 11 lat temu. Nic dziwnego, że projekt stał się dla obojga ważnym elementem biografii i obrósł legendą (podobno wspólnie ze Smith żartował, że prace ustaną wraz ze śmiercią jednego z nich). Znana jako trudna i nieprzystępna, Smith okazuje się wspaniałą i dowcipną kompanką. Reżyser towarzyszy w jej licznych podróżach i w trasie koncertowej. Wędruje za nią do Nowego Jorku, Tokio, Londynu, Rzymu, New Jersey i Atlanty. Utrwala też Smith aktywną politycznie, wygłaszającą publicznie fenomenalne przemówienia antywojenne. W efekcie wieloletniego procesu powstał wielowarstwowy, poruszający obraz, wiele mówiący o jednej z nielicznych żyjących ikon artystycznej sceny Manhattanu lat 70. Miłość do ludzi, którzy stworzyli legendę Nowego Jorku, wypełnia cały film Sebringa. Nowy Jork to miejsce, które mnie uwiodło, Nowy Jork to miejsce, które mnie uformowało i które mnie zdeformowało, Nowy Jork to miejsce, które mnie nauczyło perwersji i które mnie nawróciło. Nowy Jork to też miejsce, które kocham - mówi młoda jeszcze Smith.
Wydawca: Against Gravity (2010)