"Turn Loose The Swans", porównując z debiutem był milowym skokiem, zespół poprawił brzmienie, kompozycje jako całość mają spójną mieszankę. Miłość i nienawiść, te podstawowe emocje na przemian przeplatają sie na tym albumie. OK. Czas nacisnąć play i rozpocząć mroczną podróż przez świat, który wygenerował nam zespół. Mrok, zagubienie, smutek czy w tym można odnaleźć romantyzm ...?
"Sear Me MCMXCIII" prosta formuła fortepian, skrzypce i wokale Aarona Stainthorpe. Dużą klasę potwierdza nowy nabytek zespołu Martina Powella. Jego domena to klawisze, ale świetnie prezentuje się jako skrzypek."Your River" to juz zupełnie inna forma ekspresji, ciężki riff, perkusja torturująca nas swą mocą i precyzją. Brutalnie, dominuje chaos,ale utwór posiada także spokojniejsze fragmenty. Zdaje się to niczym podróż przez rwącą rzekę dosłownie, dużą ilością zwrotów akcji, reprezentowanych przez cięcia gitarowe.
"The Songless Bird", kaskadowy spływ dla wytrwałych, monstrualna najazd dźwiękowy, przypieczętowany ekstremą wokalną. Ocieramy się o deathmetalowe zacięcie, mocny fragment płyty. "The Crown Of Sympathy" epicki wystrój, natchnione klawisze, doskonała spójna mieszanka, czyste wokale, w których słychać charyzmę.
"Turn Loose The Swans" ciężar, przywodzić może na myśl dokonania Black Sabbath, proste partie gitarowe w tle słychać dzwony, przygniębienie dopada? Możliwe, ale pamiętajmy z kim mamy do czynienia, My Dying Bride są mistrzami w szarganiu uczuciami.
Czy dopada Cię już depresja, a może uodporniłeś sie? "Black God" jest niczym testament, recytacją wokalną, a może i spowiedź. Grzechy, ja ich nie dostrzegłem. Gothic metal w pierwotnej formie nie stracił na swojej sile, a zespół jako jedyny chyba z wielkiej trójki (Paradise Lost, Anathema) prezentuje wierność muzyczną ideałom młodości. Przygnębiający, piękny, gniewny i zły, wszystko co doom metalowy album powinien posiadać, ale chwila zapomniałem chyba o najważniejszym. Błyskotliwy. Na tyle by przynieść niebywałą rewolucję, stając się jednym z kanonów mrocznego brytyjskiego metalu.
Wydawca: Peaceville Records (1993)
Freakstranger : Ta płyta jest miodna, naprawdę rzadko słucham, ale dzięki temu zawsz...
jedras666 : Dopiero niedawno poznałem ten krążek i dzięki niemu poznałem lek...