Po tragicznej śmierci Cliffa Burtona w jego miejsce do zespołu Metallica dołączył znany z Flotsam & Jetsam Jason Newsted. "Master Of Pupperts" wydawał się być nie tylko albumem, który umieścił formację na tronie metalowego grania, ale był punktem odniesienia do dalszego rozwoju nurtu. Ciężko jednak jest zejść z obranej ścieżki, jeśli jest ona dobra, a "...And Justice For All" doskonale to pokazuje.
Pomimo, że jest to nadal thrash metal najwyższej próby, to można zauważyć kilka zmian w muzyce. Podstawową jest ta, że czwarty krążek Metallicy kładzie nacisk na technikę i biegłość instrumentalną. Generalnie czas trwania kompozycji nie schodzi poniżej pięciu minut. Różnica polega na tym, że mają one bardzo progmetalowy, a nawet techmetalowy wymiar, gdzie motywy niekoniecznie muszą się przenikać, gdzie klimat nie zawsze odgrywa priorytetową rolę, a kawałki od strony instrumentalnej żyją własnym życiem. Tym razem muzyka nie "płynie" tak jak to było na poprzednim krążku, a całość wydaje się bardzo zimna, wręcz bezduszna.Tutaj też pojawia się problem takiej postaci, że Metallica chcąc nagrać bardzo techniczny album chyba trochę przekombinowała i pogubiła się w swoich pomysłach. Płytę otwiera całkiem żywiołowy "Blackened", po którym następuje niezbyt porywający utwór tytułowy i okropny "The Eye Of Beholder". Już na tym etapie słuchacz może czuć się przytłoczony nawałnicą bezdusznych nutek oprawionych w niezbyt porywającą formę. Dalej jest już trochę lepiej - genialna ballada "One", agresywny "Dyers Eve", rytmiczny "Shortest Straw" czy mroczny "Harvester Of Sorrow". W zasadzie w każdym utworze mamy świetne solówki, mnóstwo motywów, ale brakuje duszy.
Reasumując - "...And Justice For All" jest albumem dobrym, pokazującym rozwój, posiadającym wartość muzyczną, z tym że muzycy trochę się pogubili w swoich pomysłach. Jest to także chyba najtrudniejszy w odbiorze album zespołu, który mimo wszystko warto poznać.
Wydawca: Vertigo Records (1988)