Oj, można się było zdziwić w połowie 2000 roku, kiedy to ukazała się, tak długo wyczekiwana, druga płyta Mayhem. Co to kurwa jest? Niejeden stary ortodoks zadawał sobie takie pytanie. Ja też byłem zaskoczony i to bardzo pozytywnie. Szybko polubiłem „Grand Declaration Of War” i stałem się jej wiernym fanem.
Mayhem zaskoczył przede wszystkim tym, że jako zespół kultowy, źródłowy i pierwotny, pokazał się ze strony niezwykle innowacyjnej i takiej, można by powiedzieć, nowoczesnej. Brzmienie ma bardzo przejrzyste, wręcz krystaliczne, odróżniające się od zwyczajowego black metalowego brudu. Do tego jest taka charakterystyczna suchość gitar i perkusji, która nadaje tej płycie wyjątkowego klimatu. Bo ona jest wyjątkowa. Bardzo pasuje do swojego tytułu. Te utwory to są odezwy, manifesty. Otwierający „A Grand Declaration Of War” jest taki marszowy, ale to się powtarza też dalej. Maniac po prostu przemawia, ale robi to w niesamowity sposób. Znakomite są te deklamacje. Mówi naprawdę jak jakiś guru, jego mowa jest przerażająca, nasączona jadem i nienawiścią: „We crush the dream of heaven”. To jest głównie „In The Lies Where Upon You Lay”, ale też inne momenty. Wielka deklaracja wojny przemawia i trafia: “All your life is DEAD priest”.
Szczytowym momentem jest tu „View From Nihil”. Fantastyczny numer. Zaczyna się werblowym marszem, a potem wchodzi właśnie ten niepowtarzalny wokal. Klimat jest totalnie przeraźliwy, a potem zaczyna się szybka i bezkompromisowa black metalowa uczta, zakończona niosącym ostateczną zagładę wybuchem. Takich fragmentów też tu jest sporo. Jest wtedy ostrość, jeszcze większa wrogość i skrzeczące wokale.
Ale „Grand Declaration Of War” to jeszcze elektronika. Głównie w drugiej części płyty, gdzie ostatnie cztery kawałki ujęte są jako części całości pod tytułem “Il Principe”. Pierwsza część, czyli piąty utwór z płyty „A Bloodsword And A Colder Sun” jest najbardziej wykręcony i ambientowy, z kolei siódmy „Completion In Science Of Agony” ciągnie się powolnymi doom metalowymi pasażami okraszonymi różnego rodzaju wokalami i ma zupełnie już odjechaną, jakby ze strasznego filmu, końcówkę. Po ostatnim numerze nie trzeba spieszyć się z wyłączaniem, bo po dłuższej przerwie mamy jeszcze ukrytą krótką przygrywkę.
Widać więc, że „Grand Declaration Of War” jest albumem bardzo różnorodnym i nowatorskim. Najważniejsze jednak jest to, że zespołowi udało się nad tym wszystkim zapanować i tak to poukładać, żeby nie było przesytu w żadną stronę i wszystko się zazębiało. Pomysłów jest dużo, wykonanie doskonałe, a do tego jaka okładka!
Tracklista:
1. A Grand Declaration of War
2. In the Lies Where upon You Lay
3. A Time to Die
4. View from Nihil
5. A Bloodsword and a Colder Sun
6. Crystalized Pain in Deconstruction
7. Completion in Science of Agony
8. To Daimonion
Wydawca: Season Of Mist (2000)
Ocena szkolna: 5+