Nie wiem jak to się stało, ze Lost Soul jeszcze nie wbił się do krajowej czołówki death metalu. W końcu "Ubermensch", poprzedni krążek grupy, prezentował całkiem oryginalne podejście do gatunku, dobry poziom techniczny i kompozycyjny.
Sytuacja ma sporą szansę się zmienić, gdyż "Chaostream", choć jest dopiero trzecią płytą formacji, to ukazuje rozwój grupy pod każdym względem. Nie jest to w żadnym wypadku kopia poprzedniego wydawnictwa - zespół pokusił się o wprowadzenie kilku zmian. Najbardziej rzucającą się zmianą jest brak instrumentów klawiszowych, przez co muzyka nabrała jeszcze bardziej deathmetalowego wymiaru. Stylistycznie zespół balansuje gdzieś w okolicach Morbid Angel z okresu "Gateways To Annihilation" i Vadera "Litany". Na okrągło towarzyszą nam ciężkie gitary, blasty, morbidowe zwolnienia oraz bardzo techniczne solówki. Nawet wokalista ma głos podobny do Steve’a Tuckera. Jedynie momentami pojawia się blackowy skrzek. Znalazło się także miejsce na nieco bardziej bezpośrednie granie kojarzące się z naszym czołowym metalowym towarem eksportowym, ale nie jest to odczucie towarzyszące cały czas. Wydaje mi się, że rośnie nam nasz rodzimy Morbid Angel.Zespołowi nie można niczego zarzucić ani od strony instrumentalnej, ani też od kompozycyjnej. Choć może "Chaostream" nie zawiera utworów tak monumentalnych, chwytliwych jak Bogowie z Florydy, to i tak poziom jest bardzo wysoki. Problem może pojawić się w momencie, gdy ktoś oczekuje od tego albumu czegoś oryginalnego - niestety tutaj tego nie znajdzie. Wszystko - wokal, solówki, riffy, perkusja jest niemal żywcem wyjęta z twórczości Azagthotha i spółki. I choć moim zdaniem "Chaostream" jest albumem lepszym niż "Ubermensch" to nie jest na tyle oryginalny. Mimo to sądzę, że fani dobrego death metalu nie będą tym albumem zawiedzeni.
Wydawca: Wicked World Records (2004)