Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Lost Horizon - A Flame to the Ground Beneath

Nigdy nie byłem zagorzałym fanem powermetalowego grania i uważałem, że klasyczne pozycje Helloween i Running Wild są w tym nurcie niedoścignione. Około 10 lat temu (mniej więcej w latach 1998-2001) metalowy światek przeżywał ponowny boom na tego typu granie, wypłynęły takie formacje jak Nightwish, Rhapsody, Edguy, Kenziner czy Kamelot. Szwedzki Lost Horizon także dopisuje się do tej listy, choć śmiem twierdzić, że twórczość tej formacji, w której składzie udzielają się muzycy deathmetalowego Luciferion, ma w sobie ponadczasową muzyczną wartość.
O ile debiutancki album "Awakening the World" był "tylko" bardzo dobrym heavy/powermetalowym tworem, o tyle drugi, wydany dwa lata później krążek to blisko 53 minuty muzyki, która nie dość, że łamie klasyczną konwencję, to przynosi dźwięki, które przez bardzo długi czas będą kołatały się słuchaczom po głowie.

"A Flame to the Ground Beneath" to 9 kompozycji, z czego aż trzy są instrumentalnymi interludiami, bardziej budującymi klimat przed regularną kompozycją, aniżeli nastawionymi na jakieś konkretne popisy czy muzyczną treść. Tak więc czym oczarowało mnie te 6 utworów, że to właśnie o drugiej płycie Lost Horizon chcę wspomnieć? Przede wszystkim to, że dawno nie słyszałem tak mądrze napisanych utworów w tym nurcie.

Zacznijmy od tego, że Lost Horizon wyraźnie odszedł od typowej powermetalowej rąbanki. Zapomnijcie, że usłyszycie tu całą plejadę galopad, popisów instrumentalnych, zabójczych temp, neoklasycznych solówek i nadętego epickiego patosu. Te wszystkie elementy znajdują się tu w bardzo znikomej ilości. W zamian Szwedzi postawili na rozbudowane, nienachalne kompozycje okraszone chłodnym klimatem i fantastycznymi liniami melodycznymi.

Nie da się ukryć, że wokalista Daniel Heiman jest tutaj zdecydowaną gwiazdą. Przede wszystkim ten facet operuje bardzo ciekawą barwą i prezentuje bardzo wysokie umiejętności, które nie sprowadzają się do jałowego piania. W dużej mierze dzięki niemu utwory na "A Flame..." uzyskały niepowtarzalną dramaturgię o niemal progresywnym charakterze - przy czym nie jest to progresja w stylu tandetnego Vanden plas czy Symphony X, a bardziej w kierunku Arena czy Pendragon.

Bardzo podoba mi się także to, że utwory w gruncie rzeczy opierają się na oszczędnych schematach instrumentalnych. Próżno tu szukać pojedynków klawiszowo-gitarowych i prostych schematów. W zamian dostajemy rozbudowane, kilkuminutowe kompozycje, naszpicowane przecudnymi melodiami o bardzo wysokiej jakości. Jeśli dodamy do tego przeważnie oszczędne i zgrabne sola w stylu Steve'a Rotherego (Marillion), subtelne klawiszowe tło przeplatane raz po raz jakimś klawiszowym motywem, oraz pracę sekcji rytmicznej, która z powermetalową kanwą ma raczej mało wspólnego, to możemy mieć ogólne wyobrażenie o tym wydawnictwie.

W zasadzie każdy z zamieszczonych tu utworów jest tu taką małą perełka, choć mnie szczególnie przypadły do gustu "Pure" z genialną linią melodyczną, oraz "Cry Of A Restless Soul", mocno naznaczony progresywna nutą. Nie mam wątpliwości, że "A Flame To The Ground Beneath" to powermetalowe arcydzieło, które śmiało może się spodobać także miłośnikom bardziej wymagających dźwięków. Mnie wystarczy fakt, że usłyszałem tutaj tyle genialnych melodii, którymi można byłoby obdzielić pół dekady heavymetalowych wydawnictw oraz to, że słyszę tutaj pod każdym z utworów konkretny pomysł (a raczej całą ich gamę). Nawet jako miłośnik death metalu jestem skłonny powiedzieć, ze jest to wydawnictwo, które zasługuje, by znaleźć się na półce melomana.

Tracklista:

01. Transdimensional Revelation
02. Pure
03. Lost in the Depths of Me
04. Again Will the Fire Burn
05. The Song of Earth
06. Cry of a Restless Soul
07. Think Not Forever
08. Highlander (The One)
09. Deliverance

Wydawca: Music For Nations (2003)
Komentarze
Yngwie : I w związku z tym przemilczę Twoją zaczepkę. Nadinterpretacja....
Benjamin_Breeg : I w związku z tym przemilczę Twoją zaczepkę. Nadinterpretacja....
Harlequin : No i trzeba dodać (nie wiem czemu autor recenzji tego nie zrobił), że lide...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły