Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Lacrimosa - Fassade

Lacrimosa (tłum malkontentów: znooooooowu?!), no tak "Fassade", "Elodia" to już nie jest, ale to jest "Fassade". W sumie, wszyscy uważają "Elodie" za najlepszą płytę Lacrimosy, a ja nie potrafię się zdecydować między "Angst", "Stille", "Elodią", "Fassade" a "Lichtgestalt" ... Ale to nieważne. Co tu dużo mówić, "Fassade" jest czarująca, "Fassade" ujmuje, porywa, ciągle zwodzi na manowce, jest taka różnorodna, niebywała, jak bajka, albo jak mydlana bańka...
Piękny początek, zapowiada coś smutnego, motyw dzisiejszego świata, świat masowy, bez indywidualizmu, temat dosyć ciekawy, a na tym albumie wzorowo przedstawiony ... Wszędzie są złudzenia, zgnilizna przykryta piękną szatą ... Co tu dużo mówić, Tilo pod względem tekstów wywiązał się wzorowo, z muzyką również świetnie, jest monumentalna, przytłaczająca ... a czasami bardzo delikatna, pełno na tej płycie skrajności, ale za to ją lubię. Jest trochę szalona, nieokiełznana. Wiem same ochy i achy, ale inaczej opisać jej nie umiem, po prostu od początku do końca, a szczególnie końca mnie urzeka ("Fassade - Satz 3" to dzieło sztuki, ten utwór przyprawia mnie o dreszcze). Oczywiście kocham też "Der Morgen Danach", jest to tak idealny utwór, nie mogę się od niego oderwać. Potrafię go śpiewać (własciwie wyć, wyć i jeszcze raz wyć), raj na ziemi.
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły