Katatonię znałam wcześniej albo z pierwszych, jeszcze surowych, doom metalowych albumów, albo z ostatnich - bardziej progresywnych i stonowanych... I zdarzyło mi się w końcu natrafić na jakże rewelacyjną płytę "Last Fair Deal Gone Down" - nie przypuszczałam, że wgniecie mnie ona w fotel, krzesło czy też kanapę. I chyba słusznym wydaje się być określenie, że jest to płyta "na doła"...
Album ten jest piątym studyjnym longplay'em Szwedów - został wydany przez wytwórnię Peaceville Records w maju 2001 roku."Last Fair Deal Gone Down" przesycony jest klimatem, uczuciem, współgraniem, album muzycznie nie wychyla się w żadną stronę, niczego mu nie brakuje ani nie ma też przesytu. Trudno by opisywać każdą kompozycję po kolei, tak naprawdę nie ma różnicy czy rozpoczniemy słuchać tej płyty od utworu ostatniego, pierwszego czy od środka. Nie oznacza to jednak, że wszystkie kompozycje są do siebie podobne - owszem - posiadają one dużo wspólnego, przede wszystkim jakąś tajemniczość i bardzo smutne teksty, mówiące głównie o osobistych przeżyciach człowieka.
Najpiękniejszy punkt albumu stanowi utwór "Tonight's Music" - czy nasuwa wam się skojarzenie z The Cure? A jakże, posłuchajcie tylko głosu wokalisty - zwłaszcza w refrenie barwa wokalu Jonasa Renkse przywodzi na myśl głos Roberta Smitha. Polecam ten kawałek i wytrawnym "metalowcom" i osobom "mniej-klimatycznym" - ja się w nim zakochałam od pierwszego przesłuchania i chyba tak pozostanie...
Z szybszych akcentów na "Last Fair Deal Gone Down" należy wymienić "We Must Bury You", z mocniejszych - "Clean today", ze spokojniejszych - wspomniane "Tonight's Music" oraz "Passing Bird". Bardzo dobrym kawałkiem jest też "Sweet Nurse" wzbogacony przesterowanym brzmieniem gitary. Przyjemnie się słucha również "Teargas" - utrzymany w tym samym, "katatoniowatym" klimacie.
Album pod względem technicznym nie jest żadnym arcydziełem - nie epatuje skomplikowanymi solówkami ani przekombinowanymi zabiegami, muzyka Katatonii jest tutaj bardzo prosta. Ale prosta w najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu. I w tym zawiera się jej całe piękno. Głos Renkse także nie jest jakiś "specjalny", muzyk ten nie popisuje się, za to śpiewa jakby wprost z duszy, jakby chciał przekazać czystą melodię, jej samą esencję. W ogóle Szwedzi mają nosa do pięknych melodii wkomponowanych w harmonię gitar.
Reasumując - osobiście oceniam "Last Fair Deal Gone Down" jak najwyżej - moim zdaniem wypada ona o wiele lepiej w porównaniu z pierwszymi wydawnictwami Katatonii. Zmiana stylu i sposobu muzycznej artykulacji wyszła zespołowi na dobre. Polecam ten album zwłaszcza tym, którzy nie mają co słuchać w szare jesienne wieczory.
Ocena: 10/10 (subiektywnie), 9/10 (obiektywnie)
Wydawca: Peacville Records (2001)
cross-bow : no to piszę - nie lubię być sentymentalna i zawodzić o tym - ale ta płyt...
Harlequin : Hehe, cos w tym jest, ale ostatnio to "Viva emptiness" katowała :wink:
amorphous : A mnie dziwi, ze Kusza jeszcze w temacie nic nie napisała ;-)