Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Infidel - Ejaculating Chaos

Mroczna oprawa, chaotyczna muzyka rodem z piekła, wrzaski, krzyki i brutalne zaśpiewy - tak w skrócie można by opisać praktycznie każdą kapelę próbującą swoich sił, na black metalowym polu. Chociaż przedstawicieli tej ekstremalnej odmiany metalu można wyliczać w nieskończoność, to tak naprawdę niewielu spośród nich zasługuje na miano artystów, wykonujących swoją pracę kunsztownie, czy chociażby dobrze. Tak, też jest z polskim Infidel. Muzyka, jaką prezentują za sprawą swego ostatniego dziecka - "Ejaculating Chaos" to 8 kawałków pozbawionych choćby krzty świeżości czy czegokolwiek, co mogłoby na dłuższą chwilę zainteresować słuchaczy.
Praktycznie począwszy od numeru pierwszego aż do ostatniego otrzymujemy zbrutalizowaną, pełną chaosu mieszankę wrzasków i gitarowo-perkusyjnej galopady. Wszystko niby pięknie, bo czego więcej wymagać od black metalu, ale muzyka Infidel wydaje się nie do końca rozwinięta, jakby stłumiona kompletnym brakiem doświadczenia. Cóż ostatecznie to pierwszy długogrający materiał Polaków, a doświadczenie przychodzi dopiero z wiekiem, mimo wszystko odrobina energii i polotu przydałaby się tutaj. Oklepane, riffy nudzą po pierwszych dwóch utworach, zaś słuchacz, jako że cierpliwy modli się o jakieś objawienie, jakiś znak, że, czas poświęcony "Ejaculating Chaos", nie będzie czasem straconym.

I udaje się, chociaż nie tak jakbyśmy sobie tego życzyli. Trzeci z kolei kawałek "Abnormal Stigmata" to twór zupełnie inny. Chociaż z początku prawie nic się nie dzieje - wokal Feniksa szaleje gdzieś pomiędzy oklepaną gitarą a stłumioną perkusją, to pod koniec utworu zespół zaskakuje świetnie brzmiącą solówką, zdolną wyrwać z odrętwienia. Niestety nie na długo, kolejny utwór to powrót do początku płyty - jeden wielki, zatrważający, niczego nowego nieodkrywający gniot.

Kolejny moment, w którym Polacy starają się nas zaskoczyć i nawet trochę im się to udaje to "Illumiation". Piosenka ta nieco połamana, obdarzona zmiennym tempem, aczkolwiek niestety coraz bardziej drażniącym wokalem Feniksa to naprawdę przełom na płycie (oczywiście w porównaniu z resztą utworów). Gitara zyskuje tutaj na melodyjności, zaś perkusja nie tworzy z resztą muzyki ściany dźwięku, której przebycie graniczy z cudem, jednym słowem sukces.

Na koniec pozostaje dwuczęściowy "Unholy Blood", który idealnie podsumowuje płytę rozwiewając wszelkie wątpliwości - krążek, który rozbrzmiewa od ładnych kilkunastu minut w naszych uszach to z całą pewnością żadne dzieło, zaś jedyne określenie, które do niego pasuje, to materiał wtórny, niczego nieodkrywający, materiał, jakich setki na piekielnych gruntach.

Oczywiście każdą płytę jest, za co pochwalić. Tak jest też z "Ejaculating Chaos". Ekipa Infidel jakby zdając sobie sprawę z wątpliwej jakości swych wypocin nie zasypuje wielominutowymi piosenkami słuchaczy, dbając tym samym o ich uszy i dobre samopoczucie, które wraca dopiero, gdy płyta się kończy. Cóż pozostaje życzyć ekipie z Wrocławia, by następnym razem, gdy w zasięgu ręki znajdzie się możliwość nagrania nowej płyty, zastanowili się 666 razy!

Tracklista:

01. Chaos
02. The Thousand Sins
03. Abnormal Stigmata
04. Kingom Stall Return
05. Rising From The Infernal Abyss
06. Illumiation
07. Unholy Blood I
08. Unholy Blood II

Wydawca: Old Temple Records (2009)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły