Płyta Infernal Mäjesty po raz pierwszy trafiła w moje spragnione mrocznej muzyki łapy jakieś 11 lat temu w wersji kasetowej. Wydanie od razu przyciągnęło moją uwagę mroczną i apokaliptyczną okładką. Nie wiedząc nic o muzyce, jaką oferuje zespół, postanowiłem zrezygnować z planowanego zakupu pozycji jednego z najbardziej popularnych w metalowym światku zespołów z rajem w nazwie i dałem szansę wypłynąć na szersze wody mojej świadomości Chrisowi i spółce. Inwestycja okazała się nadspodziewanie udana. Dzisiaj, po ponad dekadzie od wydania, słuchając "Unholier Than Thou" nie mam wątpliwości, że dwójka Infernali jest jedną z najbardziej niedocenionych płyt w gatunku szeroko rozumianego technicznego thrash metalu.
Muzyka, jaką grają Kanadyjczycy na swoim drugim albumie, bez wątpienia oparta jest na sprawdzonych wzorcach wykorzystywanych wcześniej przez szereg kapel parających się technicznym graniem. Mamy tu długie, walcowate kompozycje obfitujące w mnogość zmian tempa i wirtuozerskie solówki. Mamy oryginalny wokal Chrisa Bailey'a, który idealnie pasuje do muzyki. Koleś wie jak używać gardła by słuchacz nie zasnął, a muzyka nabrała więcej old-schoolowego klimatu. Mamy w końcu świetne brzmienie, mistrzowsko eksponujące muzykę i wszystkie jej składowe, a jednocześnie nie pozbawiające jej pewnego "brudu". Dziś wielu topowych "thrasherów” dałoby się poćwiartować albo dźgnąć Neptunowi w "odwłok" za uzyskanie chociażby zbliżonego efektu.Co jednak stanowi o wyjątkowości muzyki zawartej na tej płycie? Przede wszystkim fakt, iż zespołowi idealnie udało się wyważyć proporcje między technicznymi popisami a koniecznością zachowania odpowiedniej dozy agresji i „nośności” muzyki metalowej (w końcu gatunek zobowiązuje). Każdy z utworów, jakie serwuje nam zespół na "Unholier Than Thou", stanowi kwintesencję równowagi między techniką a melodyką. Nie ma tu mowy o przeroście formy nad treścią. Liczne zmiany tempa nie wpływają ujemnie na motorykę muzyki, a co za tym idzie nie pozbawiają jej solidnej dawki agresji i alternatywnej, niebanalnej melodyki. Wystarczy posłuchać chociażby "Where Is Your God" czy "Roman Song" aby mieć pewność, że chłopaki wiedzą jak przyrządzić thrashowego killera nie rezygnując z technicznych popisów. Zespołowi udała się więc rzecz nieosiągalna dla większości zespołów starających się grać "technicznie". Album stanowi zwartą całość pozbawioną choćby jednego słabego punktu czy zbędnej nuty.
Wszystkie powyższe cechy muzyki zawartej na "Unholier Than Thou" powodują, że te niespełna 40 minut muzyki mija niepostrzeżenie i nie wywołuje w słuchaczu choćby cienia znużenia czy nie daj Panie... (tu wpisać bóstwo według własnego uznania i światopoglądu) odruchów wymiotnych. Reasumując, Infernal Mäjesty na "Unholier Than Thou" nie odkrywa Ameryki, ale sam album jest na tyle interesujący, że osoby ceniące sobie old-schoolowy, techniczny thrash powinny za wszelką cenę dotrzeć do tego materiału.
Tracklista:
01. Unholier Than Thou
02. The Hunted
03. Gone the Way of All Flesh
04. Black Infernal World
05. Roman Song
06. Where Is Your God
07. Death Roll
08. The Art of War
Wydawca: HypnoticRecords (1998)
oki : MI JEDYNKA RÓWNIEŻ PASUJE A I DO NAJNOWSZEGO DZIEŁA INFERNAL...
DEMONEMOON : Mi tez o wiele bardziej pasi jedynka :)
Harlequin : Ciekawy album. Na plus: - swietne rozgraniczenie pomiędzy tech...