Choć Gamma Ray jest szanowanym i cenionym reprezentantem power metalu, to ekipa Kai Hansena nigdy nie osiągnęła takiej popularności jak macierzysta formacja tego muzyka - Helloween. Mimo to takie krążki jak "Land Of The Free" czy "Somewhere Out In Space" są wydawnictwami rozpoznawanymi. "Powerplant" do tego grona nie dołączył, choć zawiera wszystkie elementy, które go do tego predysponują.
W zasadzie bardzo ciężko jest stworzyć coś świeżego i oryginalnego w
obrębie power metalu. W gruncie rzeczy pewne elementy sci-fi
pojawiające się w twórczości Niemców stanowią jedynie drobną namiastkę
czegoś, co by ten zespół wyróżniało. Hansen jednak już nie raz
pokazywał, że jest świetnym muzykiem i grać potrafi, toteż od strony
instrumentalnej, a zwłaszcza w warstwie gitar, Gamma Ray prezentuje się
naprawdę dobrze. Również w warstwie kompozycyjnej jest kilka zmian. To
już nie jest takie rozbrykane granie jak na wcześniejszych płytach. "Powerplant" to zestaw dojrzałych, okrzepniętych kawałków, stosunkowo "zimnych" jak na tę formację. Proszę się jednak nie spodziewać
dołujących klimatów czy gotyckich klawiszy - nic z tych rzeczy - po
prostu dojrzałość wzięła tutaj górę. Wyróżniającymi się utworami są "Armageddon" oraz "Heavy Metal Universe", ale trzeba z przykrością
stwierdzić, że zdecydowana większość utworów jest do siebie bardzo
podobna. Niewiele tu urozmaiceń stylistycznych, zabrakło także jakiegoś
utworu, który by porywał."Powerplant" jako całość prezentuje się dobrze, bo rzeczywiście niewiele jest co zarzucić zespołowi. Nie jest to jednak wydawnictwo, które przykuwa uwagę na dłużej - te kilka kawałków nie posiada w gruncie rzeczy nic, co czyniłoby je wyjątkowymi, a tym samym album ten jest skazany na pokrywanie się kurzem na półce.
Tracklista:
01. Anywhere In The Galaxy
02. Razorblade Sigh
03. Send Me A Sign
04. Strangers In The Night
05. Gardens Of The Sinner
06. Short As Hell
07. It's A Sin (Pet Shop Boys Cover)
08. Heavy Metal Universe
09. Wings Of Destiny
10. Hand Of Fate
11. Armageddon
Wydawca: Noise Records (1999)