Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Exess - Deus Ex Machina

Exess, Fastball Music, Deus Ex Machina, metal, rock, gothic, Tasmin Archer, death 'n' roll, Celine Bart

Patrząc na zdjęcie szwajcarskiego Exess to nie są najmłodsi jak na debiutantów. Czasem pewne pomysły muszą po prostu dojrzeć, pewne rzeczy trzeba poukładać, no i trzeba wreszcie zrobić ten krok i zdecydować się na to, o czym zapewne od dawna gdzieś w skrytości się marzyło. W przypadku tego kwartetu wszystko zrealizuje się pierwszego maja, na kiedy to wytwórnia Fastball Music zapowiada premierę ich albumu „Deus Ex Machina”.

Exess oscyluje gdzieś między rockiem, a metalem i szuka odpowiednich dróg wyrazu dla swojej dość wyrafinowanej muzyki. Taka uczuciowa otoczka czy też pewnego rodzaju zawoalowana estradowość emanuje głównie za sprawą emocjonalnego śpiewu wokalistki. Czasem, jak w „Find A Shelter” czuję się jakbym słuchał jakiegoś przeboju w komercyjnej stacji radiowej. Czasem, jak w „The Letter”, mam wrażenie jakbym był na jakimś recitalu, siedział sobie grzecznie przy stoliczku w smokingu i popijając koniak patrzył na damę występującą na scenie. W innych momentach, jak na przykład w „Feel The Right Hand” unosi mnie gotycki strumień życia i rozwija się we, wspomaganej żywymi gitarami, poświacie. Mój smoking zaczyna uwierać, a głowa zaczyna wykonywać ruchy niestosowne do eleganckiej gali. Podobnie wzniośle rozwija się to w „Pay No Mind”. Są więc te momenty kulminacji, choć wszystko jest jednak takie raczej stonowane. Muzyka zdaje się być dopasowana do ciepłej i wrażliwej barwy głosu Celine Bart, a trzeba przyznać, że śpiewać to ona potrafi. Robi też atmosferę, której akompaniują czysto grające instrumenty.

Utwór o groźnie brzmiącym tytule „Bittersweet Lulaby” niestety faktycznie zalatuje lukrowaną pościelówą i tym razem mam wrażenie jakbym strasznie się pocił wiercąc w akustycznie mokrym posłaniu i czekając kiedy już wreszcie będzie można wstać i się rozruszać przy niespodziewanie ciężkim „Nothing Is Left”. Wjeżdża tu growlujący męski wokal, który, razem z gitarami i perkusją, wprowadza iście death ’n’ rollowy rozgardiasz, a wraz z Celine tworzy wyskokowy i energetyzujący duet. Na koniec zaś znowu bardziej klimatycznie za sprawą uczuciowej, lecz z rockowym pazurem, interpretacji „Sleeping Satelites” Tasmin Archer.

Wprawdzie zdaję sobie sprawę, że nie powinno to mieć żadnego znaczenia, ale jak tak zacząłem od tego wieku to i na nim skończę. Wydaje mi się bowiem, że „Deux Ex Machina” nie jest płytą dla szukającej wrażeń młodzieży. Poleciłbym ją raczej osobom poszukującym nieco sentymentalności w rock/metalu. Tak żeby dostać trochę prądu, ale też trochę się odprężyć i po prostu miło spędzić czas.

Tracklista:

1. Not an Eternal Day
2. Find A Shelter
3. The Letter
4. Chrysalis
5. Feel The Right Hand
6. Pay No Mind
7. Bittersweet Lullaby
8. Nothing Is Left
9. Sleeping Satellite (Tasmin Archer cover)

Wydawca: Fastball Music (2020)

Ocena szkolna: 4

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły