Po odkryciach na „Discoveries” Esqarial poszedł za ciosem i nagrał płytę o jeszcze szerszych horyzontach. „Inheritance” jest jeszcze bardziej progresywna i idąca w pionierskim kierunku. Nie znaczy to wcale, że odeszli od death metalu, ale ten death metal ubarwili, przystroili nie znanymi dotąd barwnikami i wytwornie dopieścili, tak, że momentami zrobił się aż taki heavy metalowy. Wszystko to z nowym gitarzystą, którym został Bartek Nowak grający wcześniej w Elysium.
Oczywiście gitarowa symfonia pozostała największą bronią Esqarial i Bartek wpasował tutaj swoje solówki w burzliwe granie Marka Pająka. Tradycyjnie każdy numer obfituje w zawirowania riffów, partii solowych i różnych płaszczyzn, a czystość brzmienia pozwala na ich odpowiednią kontemplację. Różnorodność utworów potęguje zaś wielość środków wyrazu i artystycznych koncepcji.
Dominuje granie ciężkie i całościowo tej ciężkości płycie nie można odmówić. Wystarczy włączyć „Catching The Falling Knife”, który zaczyna się niezłą rąbanką, albo „Killing For Killing Time”, który całościowo jest drugim najmocniejszym kawałkiem na płycie. Oba mają jednak te charakterystyczne dla „Inheritance” czyste i śpiewne wokale oraz rozciągnięte, melodyjne gitary. Esqarial po prostu w mistrzowski sposób łączy ciężar z melodyką, deathową miazgę przeplatając heavy metalową ekspresją. To samo jest w "The Day When The Sun Went Out" oraz otwierającym, pełnym solówek i łamańców „Inheritance”. Zapalana zapałka wywołuje okładkowy ogień i rozpoczyna prawdziwy muzyczny pożar.
Najbardziej wyrazistymi wokalnie numerami są „Eternal Wonderers” i przede wszystkim „A Pure Formality”. To tutaj znajdziemy te dźwięczne refreny, które je niosą jak na skrzydłach, co całym utworom nie przeszkadza mieć powera, growli i jak zwykle fantastycznych solówek. Wolniejszym, bardziej walcowatym, ale nabierającym mocy kawałkiem jest „Broken Link”. Tu z kolei pojawiają się jakieś orientalne przygrywki i nieco pustynnego klimatu świetnie wplecionego w ramy utworu. A już zupełnie nietuzinkową odsłoną tej płyty jest „The Source Of Constraint”. Unoszą się tu przestrzenne rozjechania, damskie i męskie narracje oraz baśniowa atmosfera, co nie przeszkadza wprowadzić też trochę heavy galopady, cięższych wokali i znów melodyjnego refrenu.
A to nie wszystko, bo znalazło się jeszcze miejsce dla dwóch gitarowych miniaturek. One może nie robią większego wrażenia, choć pierwsza „Flying Over The Treetops” fajnie komponuje się z żywiołowym początkiem „A Pure Formality” i człowiek czeka na to uderzenie jakby kontemplując cisze przed burzą. Druga "Two Minutes To Full Moon" wprowadza zaś moment ukojnego spokoju. A na koniec jest jeszcze krótki, ale porywczy cover Jimi Hendrixa „Fire”.
Mamy więc na „Inheritance” atrakcji co nie lada. Płyta tyle odważna co udana, bo wszystko to jest zrobione umiejętnie, skomponowane pomysłowo i perfekcyjnie wykonane, a takie połączenie oryginalnej wizji z efektowną instrumentalnością, finalnie dało wyśmienity rezultat.
Tracklista:
01. Inheritance
02. Everlasting Wanderer
03. Broken Link
04. Flying Over the Treetops
05. A Pure Formality
06. Catching the Falling Knife
07. The Source of Constraint
08. The Day When the Sun Went Out
09. Two Minutes To Full Moon
10. Killing For Killing Time
11. Fire (Jimi Hendrix cover)
Wydawca: Empire Records (2002)
Ocena szkolna: 5
Yngwie : Bardzo pomysłowa i dobrze zrobiona muzyka, a im mniej death a bardziej pro...