Z cyklu "perły z lamusa" chciałbym przedstawić na łamach Dark Planet debiutancki album, zapomnianej, chicagowskiej kapeli Cyclone Temple, która może i by zdołała zrobić dużą karierę gdyby nie to, że trafiła na najgorszy dla tego gatunku moment. Formacja powstała w 1989 roku, czyli w momencie, gdy thrash metal zaczął tracić na popularności, a coraz większą aprobatę zyskiwał death metal. Debiutancki album Cyclone Temple zatytułowany "I Hate Therefore I Am" wydany został dwa lata później i w momencie gdy królował death metal i grunge zespół ten nie miał szans aby konkurować z dokonaniami Death, Morbid Angel, Obituary, Sepultury nie wspominając już o Nirvanie, Pearl Jam, Soundgarden czy Alice In Chains.
Na swoim debiucie chicagowski kwartet zamieścił dziewięć wysokiej klasy thrashmetalowych kawałków. Największą zaletą tego co zostało tu nagrane jest to, że w żaden sposób nie przypomina to grania z Bay Area ani też thrashu z nowojorskiej sceny. Cyclone Temple oferuje thrash niebanalny, nie bazujący na sztywnym schemacie zwrotka-refren-zwrotka... Utwory są dłuższe, nierzadko około 6 minut i jak na thrash to mało agresywne i nie tak ciężkie. Nasuwają się pewne skojarzenia z Heathen i Vio-lence, ale tutaj mamy do czynienia z o wiele wyższym poziomem kompozycji niż w przypadku wspomnianych zespołów. Nie pokusiłbym się o stwierdzenie, że Cyclone Temple gra progresywny thrash, ale na pewno jest to ambitne granie, gdzie muzycy nie stronią od ładnych akustycznych partii i spokojniejszych wolniejszych wstawek. Absolutnym hitem pod tym względem był promujący album "Words Are Just Words", gdzie thrashowe galopady przenikają się z delikatnym, wręcz balladowym graniem.
Jeśli chodzi o poziom instrumentalny to jest on dobry. Co prawda próżno tu szukać jakiegoś fenomenu, ale solidne, szybkie thrashowe riffowanie, niezłe, ale nie zabójcze solówki i dobra praca sekcji - to był raczej standard w tamtym czasie. Cyclone Temple miało jednak na tym albumie jeden atut - wokalistę w osobie Briana Trocha, który przypomina barwą Davida White-Godfreya ze wspomnianego Heathen. "I Hate...'' to jedyny album z tym panem za mikrofonem, ale trzeba przyznać, że posiada on naprawdę intrygująca, zachrypniętą barwę, która moim zdaniem stawia go obok Chucka Billy (Testament) i Christa Astleya (Xentrix) w gronie najlepszych thrasmetalowych krzykaczy.
Może i debiut Cyclone Temple nie jest żadnym muzycznym fenomenem, ale jest to kawał solidnego, bardzo intrygującego thrashowego łojenia, które warto poznać. Co więcej - uważam, że "I Hate Therefore I Am" przewyższa poziomem niejeden thrashowy klasyk, gdyż na dobrą sprawę jedynym słabszym punktem jest nieco garażowe brzmienie perkusji. Nie zmienia to jednak faktu, że obok Toxik "Think This" i Psychotic Waltz "A Social Grace" jest to chyba najbardziej wartościowa, zapomniana pozycja w gatunku.
Tracklista:
01. Why
02. Sister (Until We Meet Again)
03. Words Are Just Words
04. Public Enemy
05. In God We Trust
06. I Hate Therefore I Am
07. March For Me, Die for Me
08. Born To Lose
09. Silence So Loud
Wydawca: Combat (1991)