Jedni się nimi oczarowali, inny znienawidzili ich od samego początku. "Conspiracy In Mind", bo o nim mowa to niewątpliwie jeden z najciekawszych debiutów ostatnich lat. Ni stąd ni zowąd pojawiła się bowiem kapela, która w umiejętny sposób połączyła różnorodne style w jedność. Powiem więcej - Norwegowie w śmiały sposób naruszyli rejony zarezerwowane dla najlepszych.
Debiut Communic to bowiem połączenie Nevermore, Death i Blind Guardian, z naciskiem na ten pierwszy zespół. Formacja odważnie zapożycza najlepsze schematy charakterystyczne dla danych zespołów. Mamy ciężkie, cięte riffy, które w zależności od tempa utworu przypominają któryś ze wspomnianych zespołów. Wokalista przypomina mieszankę Warrela Dane'a i Hansi'ego Kuscha - brzmi wyraziście, mocno, odrobinę patetycznie, ale głębia w głosie jest wyczuwanla.Na muzyką unosi się pewien powermetalowy patos, choć trzeba powiedzieć, że album posiada bardzo smutny i "chłodny" nastrój. Od strony instrumentalnej zespół prezentuje się bardzo dobrze - co prawda nie jest to poziom Death czy Nevermore, ale nie ma do czego się przyczepić. Kapela gra bardzo równo i rytmicznie, czasami bawi się w delikatne łamanie rytmu.
Utwory są bardzo rozbudowane i wszystkie siedem są powyżej sześciu i pół minuty. Tutaj też pojawia się mały problem - słuchając tak długich utworów, o smutnym nastroju, słuchacz czuje się zmęczony tym co słyszy. Brakuje tutaj dramaturgii Opeth czy pazura i tego "czegoś" co ma Nevermore. Melodie są niezłe, ale na dłuższą metę męczące i sprawiają wrażenie rozwleczonych. Oczywiście monumentalny "They Feed On Our Fear" czy "History Reversed" prezentują rewelacyjny poziom, ale niestety nie każdy utwór jest taki dobry. Co zaś się tyczy brzmienia - instrumenty są fenomenalnie nagłośnione, perkusja jest odrobinę triggerowana, ale wszystko brzmi bardzo mięsiście.
Moim zdaniem "Conspiracy In Mind" jest dobrym debiutem, gdzie zespół poszukuje swojej ścieżki, a jednocześnie czerpie inspiracje z różnych źródeł. Nie jest to jednak album, który weryfikuje wartość zespołu - to zostanie zweryfikowane kolejnymi wydawnictwami. Niemniej jednak, jest to krążek dobry, warty przesłuchania, prezentujący ciekawą muzykę, dobrze zagraną i na swój sposób oryginalną.
Wydawca: Nuclear Blast Records (2004)