„My Domain” to druga płyta czeskiego, folkowego Clawed Forehead. Wcześniej zadebiutowali jeszcze EPką, więc w sumie jest to trzecie ich wydawnictwo. Charakteryzuje się tym, że większość muzyki zagrana jest na instrumentach smyczkowych, co z jednej strony czyni zespół wyjątkowym, a z drugiej od razu kojarzy się z Apocalypticą. I rzeczywiście jak się rozpędzają to można odczuć pewne podobieństwa, ale ogólnie jest to zupełnie inna muzyka. Jako się rzekło – folkowa.
Wiolonczele, kontrabas i skrzypce. To te instrumenty tworzą ramy utworów i są ich głównym składnikiem. Jest tu jednak również perkusja, gitara akustyczna i skoczny flet. Trzeba przyznać, że takim zestawem też można ostro pocisnąć i Clawed Forehead nie omieszkuje trochę przyłożyć. Jak na folk jest tu parę mocniejszych fragmentów. W innych momentach zaś robi się bardziej nostalgicznie. Najczęściej jednak melodie są po prostu śpiewne i taneczne, okraszone wirtuozeryjnymi popisami. Co ważne, dużo jest tu intensywnego grania i są długie fragmenty instrumentalne.
Czysty i przejrzysty damski śpiew jest dopełnieniem warstwy muzycznej. W większości jest po angielsku, choć znalazła się także jedna pozycja w języku czeskim. Mamy więc do czynienia z piosnkami, które opatrzone są ciekawym muzycznym podkładem. Wychodzi to na pewno przyzwoicie i ma swój klimat. Są nawet takie bardziej przebojowe fragmenty jak „Nićim” czy „Falcon”. Jak ktoś gustuje w naturalnych dźwiękach to śmiało może sprawdzić, tym bardziej, że od Clawed Forehead już raczej nie mamy czego więcej się spodziewać. Jak podaje ich strona, na skutek odejścia głównego kompozytora Jakuba Špiříka, zespół zaprzestał działalności i odradza się pod szyldem The Entropies. Z jakim skutkiem - zobaczymy.
Tracklista:
01. Shattered
02. My Domain
03. Ničím
04. Sounds of Silence
05. Inferno
06. Natural Order
07. Falcon
08. Solitude
09. Dead City
10. Harrowing
11. Awakening
12. Phlegmatic State
Wydawca: Metal Age Productions (2015)
Ocena szkolna: 4