Widziałem kiedyś cień
Tak wzniosły i kruchy
Bezszelestnie
Poruszający się po czasie
Widziałem kiedyś cień
Wznioślejszy od słów
Które skrywał pod płaszczem
Z najdelikatniejszych łez
Widziałem kiedyś cień
Zgarbiony w rozpaczy
A jednocześnie radosny
I nieprzenikniony
Spotkałem kiedyś cień
W ciemnej uliczce wieczności
A on spojrzał mi w oczy
I zrozumiałem
Że czasu nie zatrzymam
Że swych niezrozumienia łez nie dotknę
Ujrzałem w jego oczach
Wartość marzeń
I bezsens zadumy nad życiem
Bez choć odrobiny prozaiczności