Moją uwagę, po otrzymaniu przesyłki z płytą Church of Void, przykuła okładka płyty. Na jej froncie znajduje się twarz kobiety, która na zdjęciu z drugiej strony „pudełka” ma już otwarte oczy. Z uwagi właśnie na tą drugą fotografię moje skojarzenie powędrowało do płyty Daemonarch „Hermeticum”. Jak się okazało po zapoznaniu się z zawartością "Dead Rising" skojarzenie było absolutnie błędne.
Finowie grają coś co można określić jako doom rock z pewnymi elementami charakterystycznymi dla zespołów z ich kraju (ze szczególnym uwzględnieniem Amorphis), z których na pierwszy plan wybija się umiejętność łączenia ciekawych, dość prostych, a zarazem klimatycznych melodii z komercyjną wręcz chwytliwością. Muzyka z wyczuciem omija płycizny eurowizyjnego popu, o jaki zahaczyli chociażby ich krajanie z Lordi, ale i tak wielokrotnie słuchając "Dead Rising" ma się ochotę zanucić wraz z wokalistą melodie chwytające ze serce nie tylko ludzi północy.
Wspominając o elementach charakterystycznych dla fińskiej sceny miałem na myśli także brzmienie tego materiału. Niby muzyka nie należy do najlżejszych, ale jej ciężar trochę się w produkcji zagubił w związku z czym bardziej uwypuklony został klimat kompozycji, który mi kojarzy się właśnie z ostatnimi dokonaniami Amorphis. Nawet wokalista podśpiewuje z lekką manierą Tomi Joutsena, co w moich uszach jest zaletą.
Church Of Void jest zespołem stosunkowo mało znanym w naszym kraju, a biorąc pod uwagę muzykę z "Dead Rising" należałoby to czym prędzej zmienić. Materiał z tego albumu w równym stopniu powinien bowiem trafić do słuchaczy klasycznych odmian rocka, jak i do miłośników nieco cięższych dźwięków, których przecież w naszym kraju nie brakuje.
Ocena: 8/10
Tracklist:
01. Tristess
02. Son of a Witch
03. Winter Is Coming
04. Dead Rising
05. Owls Are Listening
06. The Magician
07. Entity of Kalypso
08. Little Child Lost
Wydawca: Svart Records (2013)